Przerzucając kanały telewizji rządowych, przerzucamy zarazem twarze Platformy Obywatelskiej – tu Szejnfeld, tam Pomaska, gdzieniegdzie Olszewski. Można wyłączyć głos – wiadomo, że mówią słowo w słowo to samo.
Recytują przekazy dnia, które dostają w SMS-ach i mejlach co rano lub w ciągu dnia, jeśli wydarzyło się coś, co pilnie trzeba komentować. Ta sama składnia, te same sformułowania, słowa, skojarzenia. Rozpisane im niczym partyjnym kukiełkom. Za tą metodą stoi przekonanie, że ujednolicenie propagandy czyni ją skuteczniejszą. Pozostawienie posłów Platformy z samodzielnym przekazem może być ryzykowne, bo zaczną mówić to, co myślą. Kłamstwo powtórzone sto razy staje się prawdą – prawo to PO zna od lat i z powodzeniem stosuje. Metoda jednak nie jest doskonała. W sobotę wieczorem w TVN24 Agnieszka Pomaska wytoczyła działa przeciw Prawu i Sprawiedliwości: to minister Pol nie wykorzystał funduszy europejskich przy budowie A1 – wyrecytowała. I to właśnie efekt, gdy w przekazie dnia zamiast pełnego nazwiska jest skrót. Stało pewnie: min. Pol. A chodziło o ministra Polaczka, bo to on, a nie Marek Pol, był w rządzie PiS‑u. Nowa nauka dla spinów PO: kukiełkom pisać całe wyrazy. Wyraźnie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka