Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!
Z OSTATNIEJ CHWILI
Prezydent Litwy: nie żyją trzej żołnierze USA, którzy zaginęli na poligonie w Podbrodziu; trwają poszukiwania czwartego • • •

Koniunkturalista czy bohater?

2 maja obchodziliśmy 104. rocznicę nawiązania stosunków dyplomatycznych ze Stanami Zjednoczonymi. Warto przy tej okazji przypomnieć sylwetkę ostatniego komunistycznego ambasadora w USA, który przeszedł na stronę demokracji.

Porównywany był do płk. Ryszarda Kuklińskiego. Koniunkturalista czy bohater? Romuald Spasowski jest postacią czasów komunizmu, tragiczną w każdym wymiarze. Jego wspomnienia pt. „Spowiedź ambasadora” są książką fascynującą, odsłaniającą kulisy dyplomacji w czasach PRL.

Komunista do szpiku kości

Ronald Reagan przeczytał tę książkę w trzy noce. Faktycznie, nie mogłem się doczekać, kiedy znów siądę do jej lektury. Biografia dyplomaty jest niezwykle wciągająca. Przedstawia losy wielu rodzin na przestrzeni inwazji Niemiec i Rosji na Polskę oraz szczegółowo opisuje kulisy zniewolenia PRL przez ZSRS. Jest to też książka o tym, jak złudne jest uleganie ideologii i jakie cierpienie niesie za sobą pokusa życia światowego.

Spasowski był najmłodszym w historii ambasadorem w USA, w chwili objęcia urzędu w pierwszym okresie miał jedynie 34 lata; pozostał też ostatnim ambasadorem PRL, jego następca bowiem występował w funkcji chargé d’affaires.

Był synem znanego komunisty, autora książek, który traktował ideologię jak religię. Rodzina pochodziła z Kresów. Od strony ojca – z Witebska, od strony matki – z Wołynia, miała też silne korzenie patriotyczne. Syn był jednak na tyle mocno zafascynowany ojcem, że traktował go jak mentora i dążenie do jego akceptacji oparł na podążaniu jego śladami.

Pierwsze rozczarowanie przyszło jednak tuż po wybuchu wojny. Romuald dwukrotnie próbował uciekać do ZSRS przed Niemcami. Pierwszy raz samotnie; doświadczył tego, że ze Wschodu nadciągnęła także brutalna zaraza, potęgowana rzezią Polaków na Wołyniu.

Rozczarowany Spasowski wrócił do Warszawy. Ojciec jednak nie przyjmował do wiadomości, że komuniści niosą Polsce śmierć, tak samo jak Niemcy. Próbował załatwić ewakuację do ZSRS drogą administracyjną. Jednak towarzyszom z Moskwy zależało, aby wspólnie z Niemcami mordować polską inteligencję, a nie jej pomagać. Mimo to Spasowscy postanowili przedostać się do komunistycznego raju jeszcze raz. O mało nie zginęli w lodowatej rzece, ostrzelani przez pograniczników.

Wrócili do krwawiącej stolicy, a wkrótce potem nastąpiło wydarzenie, które zaważy na całym życiu Spasowskiego i będzie miało równie tragiczne konsekwencje. Ojciec nie potrafił znieść widoku cierpienia miasta, zapewne targany był też wewnętrznymi rozterkami, że ideologia, której się poświęcił, okazała się oszustwem – popełnił samobójstwo. Romek idealizował to wydarzenie. Swojemu synowi Kajtkowi, który zbuntował się przeciw fałszowi PRL, cały czas powtarzał, że trzeba być człowiekiem z charakterem, aby postąpić tak jak dziadek.

Dyplomatyczna podróż przez świat

Spasowski ożenił się z Wandą z Sikorskich. Kobietą religijną, krewną gen. Władysława Sikorskiego, patriotką do bólu i wierną towarzyszką życia. Wanda cały czas modliła się o nawrócenie męża. Prosiła go, aby wzięli ślub kościelny. Mimo odmiennych poglądów cały czas stała u jego boku. Razem odbyli piękną podróż po świecie. Romuald piął się po szczeblach kariery urzędniczej, stał się cenionym dyplomatą.

Wspólnie zjeżdżą cały świat.

Spasowskiemu powierzane były misje w Niemczech, Wielkiej Brytanii, Argentynie, Stanach Zjednoczonych, Indiach, Nepalu. Pokusa światowego życia go wciągała. Wdał się w romans w Paryżu. Dla innej kobiety opuścił dom na wiele lat. Ten krok niszczył jego rodzinę. Odbił się głównie na synu. Potem, po latach, zraniony, ale pragnący miłości i podziwu ojca, popełnił ten sam krok co dziadek. Chce być w oczach Romualda człowiekiem z charakterem i w Nowym Delhi dokonał samobójstwa.

Przez lata rozłąki i ponownego zejścia się opoką Spasowskiego była żona. Przeglądał się w jej oczach i jej sumieniu. Widział, że komunizm to farsa. Niszczeni są ludzie niepokorni, a kraj funkcjonuje wyłącznie dzięki kredytom z Zachodu. Bratni rzekomo ZSRS zajmuje się wyłącznie eksploatacją swoich satelitów. Komuniści w Polsce kradną dzieła sztuki, technologie, wywożą na Wschód surowce i zboże. U władzy są prostacy i dyletanci.

Książka „Spowiedź ambasadora” odbrązawia epokę Gierka, który ostatnio na fali pewnego rodzaju rewizjonizmu jest chwalony za wizję i przedsiębiorczość. Nic bardziej mylnego. We wspomnieniach autora zachował się jako megaloman i autor skrajnie nieodpowiedzialnej polityki gospodarczej, funkcjonującej wyłącznie dzięki potężnemu długowi dewizowemu. Burzy także wszelkie mity gospodarki centralnie planowanej. Wielkie socjalistyczne inwestycje w Polsce służyły wyłącznie ZSRS, nie generowały spodziewanych dochodów, a jedynie przyczyniały się do wzrostu gigantycznych kosztów obsługi długu zagranicznego.

Wreszcie w wizji Spasowskiego zaczęły się pojawiać pierwsze rysy. Starał się budować nieformalnie koalicję komunistów patriotów, którym zależy bardziej na dobru ojczyzny, a nie uległości wobec Moskwy. Jednak to walka z wiatrakami. Kraj zmierzał ku katastrofie.

Tymczasem Spasowscy spotykali się z papieżem. Audiencja u Jana Pawła II zrobiła na ambasadorze piorunujące wrażenie. Wybór papieża Polaka spotkał go ponownie na placówce w USA. Człowiek z żelaza zaczął się kruszyć. Spasowski nie był w stanie żyć jako figurant, otoczony przez szpiegów z SB. Nie mógł znieść poniżających wizyt u ambasadora Rosji w Waszyngtonie ani wypełniać kuriozalnych oczekiwań polskiego MSZ, które chciałoby jedynie dolarów, amerykańskiego zboża i technologii, nie oferując nic w zamian. Tym bardziej że komuniści szykowali właśnie rozprawę z narodem. Tuż po wybuchu stanu wojennego Spasowski poprosił o azyl polityczny w USA i przeszedł na jasną stronę.
Życiorys niedopowiedziany

Czy Spasowski był bohaterem na miarę płk. Kuklińskiego? Tutaj właśnie tkwi sedno trudności z oceną tej postaci, albowiem w „Spowiedzi ambasadora” pominięto wszystko, co mogłoby świadczyć za moralną rehabilitacją autora. Nie znajdujemy w niej bowiem opisów faktów, które przekonywałyby, że Spasowski dostarczył amerykańskiemu wywiadowi danych źródłowych, które przyczyniłyby się do uniknięcia III wojny światowej czy do upadku komunizmu. Z pewnością mógł takie informacje dostarczyć, ale nie odnajdujemy w książce takich przesłanek.

Dlatego pozostaje pewien niedosyt, trudno bowiem ambasadora odbierać inaczej jak koniunkturalistę, światowca, który w momencie, gdy pali mu się grunt pod nogami, wybiera azyl polityczny w USA. Czyż nie robiło tak wielu? Czy był komunistą patriotą? Nie on jeden. Jednak w PRL było więcej obywateli, którzy odmówili służby komunizmowi, licząc się z prześladowaniem i represjami.

Kolejny wątek, który być może byłby nawet ciekawszy dla czytelnika, to motyw porzucenia ideologii na rzecz wiary. Nawrócenie Spasowskiego jest potraktowane pobieżnie, a mogłoby być kanwą nawet na osobną publikację. Ambasador od początku widział, że został oszukany. Doświadczał także działania Boga w swoim życiu, swojej historii. Wręcz go dotykał. Z pewnością prowadził także bogate życie wewnętrzne. Musiał na czymś opierać swoją odporność na cierpienie i ból. W efekcie przy wsparciu religijnej żony pozwolił doprowadzić się do sakramentu chrztu w wieku 64 lat. W ostatnim okresie życia podejmował nawet wysiłki ekspiacyjne, odmawiając przyjmowania środków przeciwbólowych w chorobie nowotworowej, jako zadośćuczynienie za swoje przewiny. Cóż, być może to pomysł na kolejną książkę o Spasowskim?  

Autor jest założycielem i dyrektorem Instytutu Globalizacji (www.globalizacja.org)

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Tomasz Teluk