Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Rozkaz – zohydzić Sapiehę!

W polskim Kościele mamy kilku niezłomnych wojowników, którzy nigdy nie dali się komunie złamać. Byli to przede wszystkim prymas Stefan Wyszyński i książę kardynał Adam Stefan Sapieha. Obaj budzili wściekłość polskich sowietów i stanowili cel nieskończonych operacji bezpieki, mających ich zniesławić i oderwać od wielkiego poparcia ze strony Polaków.

Kardynał Sapieha kłaniał się jedynie Panu Bogu, wiódł rozmaite spory zarówno z Józefem Piłsudskim, jak i z jego sanacyjnymi wychowankami, potrafił jednak dostrzec wielkość postaci „Ziuka” i jego zasługi dla polskiej sprawy, której sam przecież oddany był bez reszty.

Okres jego panowania na tronie krakowskiego metropolity to jednocześnie najbardziej burzliwy czas w naszej najnowszej historii. Sapieha został biskupem krakowskiego Kościoła, gdy trwały jeszcze zabory i niewielu było takich jak on, którzy twardo i odważnie mówili o potrzebie wskrzeszenia naszego państwa. W czasie I wojny światowej Sapieha zaskoczył wszystkich tytaniczną pracą i zdolnościami organizacyjnymi, dzięki którym zbudował system pomocy Kościoła dla tysięcy ofiar działań wojennych. Polacy w Krakowie – dzięki Sapiesze – znajdowali swój azyl i mogli kurować się z obrażeń. Autorytet, który wtedy zbudował sobie hierarcha, trwał przy nim aż do końca jego kościelnej i polskiej posługi. Adam książę Sapieha stał się znany nie tylko z patriotyzmu, lecz także z siły charakteru, arystokratycznych manier oraz posiadania zawsze własnego zdania. Często to właśnie jego punkt widzenia, po wielu latach, okazywał się – dla polskiej wspólnoty – najbardziej korzystny. Budził agresję w środowiskach komunistycznych zdrajców i wszelkiego rodzaju wyrzutków społecznych. Jednak nie zawsze stosunki Sapiehy z kolejnymi rządami w wyzwolonej już Polsce układały się dobrze. Książę twardo pilnował niezależności Kościoła i bezpardonowo krytykował wszelkie machlojki i manipulacje, które szkodziły państwu i narodowi. Nie był zatem ulubieńcem na salonach II Rzeczpospolitej, a jego spory z Piłsudskim bywały często podstawą wielu anegdot obiegających cały kraj. Kiedy jednak Piłsudski zmarł, to właśnie książę Sapieha zdecydował o tym, że Naczelnik zostanie pochowany na Wawelu. Potrafił wznieść się ponad osobiste urazy i dawne zaszłości. Okres niemieckiej okupacji był dla Sapiehy trudnym czasem walki o ocalenie jak największej liczby polskich inteligentów i patriotów. Nigdy nie dał się Niemcom skusić na lukratywne propozycje czynienia koncesji na rzecz Generalnej Guberni. Nigdy też nie zgodził się na emigrację i pozostał jednym z przywódców Polaków w GG. Inwigilowany przez niemiecką tajną policję, nigdy nie złamał się i nie przystał na propozycje okupantów. 

Po wojnie książę Sapieha – znienawidzony przez gestapo – stał się jednym z głównych przeciwników komunistów. Nie mieli śmiałości go aresztować i poddać otwartym represjom, więc mnożyli przeciwko niemu prowokacje. Szczuli księży, starali się odebrać sędziwemu kardynałowi wielki autorytet. Przy Sapiesze nawet kardynał Stefan Wyszyński jawił się jako bardziej skłonny do porozumienia z komuną. Komunistyczna nienawiść do Sapiehy przelała się na całe postubeckie pokolenia. Jego śmierć w 1951 roku komuniści przyjęli z nieukrywaną radością – oto bowiem zamilkł człowiek, którego się bali i który był wielkim autorytetem dla wszystkich wierzących nad Wisłą. Po latach okazało się, że Adam Stefan Sapieha miał jeszcze – z punktu widzenia komunistów – jedną wielką przewinę: znalazł i wychował na wielką postać niepozornego kleryka z Wadowic – Karola Wojtyłę. Wojtyła zresztą zawsze podkreślał, że jest wychowankiem „księcia niezłomnego”. Sapieha mimo wszystko cieszył się szacunkiem okupantów, bali się go komuniści i wdzięcznie wspominał go wielki polski papież, który – z okna na Franciszkańskiej 3 – wskazywał na skromny pomnik Sapiehy stojący koło klasztoru Franciszkanów, naprzeciwko krakowskiej kurii. Dopiero dzieci i wnuki dawnych ubeków, potomkowie myślenia Jerzego Urbana odważyli się otwarcie zaatakować pamięć księcia Sapiehy. Za pomocą ubeckiego błota, wykorzystując zeznania degeneratów, usiłują teraz rzucić cień na księcia Sapiehę i tym samym ubłocić także samego Jana Pawła II. Nawet ubecy nie zdecydowali się na wykorzystanie sfałszowanych i przypisanych zdegenerowanym ludziom „zeznań”, zrobili to dopiero autor filmików w TVN oraz chory z nienawiści do polskiego Kościoła, wyraźnie podejrzanej konduity Holender. Autorzy tych paszkwili dobrze wiedzą, że niszcząc pamięć o Sapiesze i Karolu Wojtyle, stworzą sobie znakomite środowisko do pozbycia się własnych podłych życiorysów i pochodzenia. Nad paszkwilantami ciągle unosi się znane pytanie Jaruzelskiego: „Jeśli oni byli bohaterami, to kim byliśmy my?”.
 

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski