Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Ten „protest” może kosztować Szwecję członkostwo w NATO. Coraz więcej wskazuje, że stoją za nim Rosjanie

Spalenie Koranu przed ambasadą w Sztokholmie tak bardzo oburzyło Turcję, że może to kosztować Szwecję członkostwo w NATO. Minister spraw zagranicznych Finlandii zasugerował, że stoją za nim rosyjskie służby.

Tobias Hellsten / ToHell, CC BY-SA 4.0 <https://creativecommons.org/licenses/by-sa/4.0>, via Wikimedia Commons

Incydent miał miejsce w zeszłą sobotę przed turecką ambasadą w Sztokholmie. Szwedzko-duński narodowiec Rasmus Paludan spalił przed nią Koran. To nie była pierwsza taka akcja w jego wykonaniu. Tym razem jednak może mieć bardzo poważne konsekwencje. Jego „protest” rozwścieczył Turków, a prezydent Erdogan niemal otwarcie stwierdził, że z jego powodu Ankara nie poprze członkostwa Szwecji w NATO. Temat błyskawicznie podłapała też kremlowska propaganda. Rzecznik rosyjskiego MSZ Maria Zacharowa nazwała go „kolejnym prowokacyjnym aktem islamofobii” i oskarżyła Szwecję o to, że tchórzliwie chowa się za przepisami o wolności słowa. 

W całej sprawie bardzo szybko odkryto rosyjski ślad. Aby zarejestrować swoją demonstrację, Paludan musiał wpłacić 320 koron (ok. 130 zł). Pieniądze te wpłacił za niego Chang Frick, były członek partii Szwedzcy Demokraci i redaktor naczelny portalu, który skupia się na problematyce nielegalnej imigracji. Do 2014 roku Frick pracował dla kremlowskiej propagandowej telewizji Russia Today, a jeszcze w 2019 roku, w rozmowie z "New York Times", żartował, że to Putin jest jego prawdziwym szefem – i przyznawał, że szwedzkie nacjonalistyczne media mają związki z Kremlem.
 
W rozmowie z portalem The Insider Frick potwierdził, że zapłacił za Paludana.
Stwierdził jednak, że nie prosił go o to, żeby spalił Koran. „Nie było takiej intencji, to nie był mój pomysł” - stwierdził. Dodał, że nie pracuje dla RT od 2014 roku, od czasu aneksji Krymu, a obecnie zajmuje się pomocą ukraińskim uchodźcom. Frick stwierdził też, że ten protest miał na celu okazanie wsparcia dla Kurdów. W sobotę miały też miejsce protesty organizacji kurdyjskich, w tym uznawanej przez Turcję za organizację terrorystyczną Partii Pracujących Kurdystanu. Tolerowanie jej działania przez rząd w Sztokholmie jest jednym z głównych powodów, dla których Turcja nie zgodziła się jeszcze na członkostwo Szwecji w NATO.

Minister spraw zagranicznych Finlandii Pekka Haavisto zasugerował na antenie telewizji YLE TV1,  że za wszystkim stoją rosyjskie służby. Stwierdził, że związki Paludana z Rosją „były obiektem śledztwa i znaleziono pewne powiązania w jego pobliżu”. Dodał, że ten incydent „każe sobie zadać pytanie o to, czy jakaś siła trzecia nie próbuje zamieszać – na przykład Rosja – albo jakaś inna strona sprzeciwiająca się członkostwu w NATO, która chce to osiągnąć prowokacją. To niewybaczalne”. 

Rząd Szwecji nie skomentował jak na razie związków Paludana z Rosją ani ich udziału w tym incydencie. Premier Ulf Kristersson zauważył jednak niedawno, że mogą działać „siły, które chcą nie dopuścić naszego kraju do sojuszu wojskowego”. „Są siły, zarówno w Szwecji jak i poza nią, które chcą przeszkodzić członkostwu Szwecji w NATO. To na takim tle musimy oglądać prowokatorów, którzy chcą pogorszyć relacje Szwecji z innymi krajami” - dodał. 

Turcja i Węgry są jedynymi państwami, które nie zgodziły się jeszcze na członkostwo Szwecji, ale rząd w Budapeszcie deklaruje, że wkrótce to zrobi. Wielu komentatorów zauważa, że przed majowymi wyborami Erdogan chce zdobyć poparcie religijnych konserwatystów, więc po wyskoku Paludana ciężko się spodziewać, żeby poszedł wcześniej na jakiekolwiek ustępstwa. Haavisto zauważył jednak, że ani Szwecji, ani Finlandii nie powiedziano jeszcze ostatecznego „nie”. Wcześniej sugerował, że w razie zablokowania członkostwa Szwecji Finlandia może zdecydować się na samodzielne dołączenie, ale w sobotę powiedział, że to mało prawdopodobne. 
 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Szwecja #Rosja #NATO

Wiktor Młynarz