Przybywa głosów wskazujących na narastające prawdopodobieństwo przystąpienia reżimu Łukaszenki do wojny przeciw Ukrainie. Białoruscy opozycjoniści twierdzą, że to tylko kwestia czasu. Takiego zdania są m.in. Paweł Łatuszka, b. minister i ambasador, czy Aleś Zarembiuk, szef Domu Białoruskiego w Warszawie.
Istotnie, trudno nie być niespokojnym. Na Białoruś zjeżdżają kolejne transporty sprzętu i amunicji oraz lotnictwo, oznaczone literą Z. Na ziemi białoruskiej może być już 15 tys. rosyjskiego rekruta. Jeśli doliczymy do tego 45-tys. armię Białorusinów, widać siłę, która skumulowana może zaatakować Ukrainę od północy. Dziś rozpoczęły się wspólne białorusko-rosyjskie manewry i warto pamiętać, że atak na Kijów także zaczął się pod pretekstem ćwiczeń. Po prostu w którymś momencie wojsko otrzymało rozkaz wtargnięcia na Ukrainę. Czy tak będzie i tym razem?