„Minimum 40 proc. z tysiąca najważniejszych urzędników i polityków Federacji Rosyjskiej stanowią ludzie, którzy swoją karierę związali ze służbami specjalnymi – KGB, GRU, a obecnie FSB. Drugiej takiej elity władzy nie ma w żadnym innym kraju świata. Nawet Związkiem Sowieckim nie rządzili tacy specjaliści w specyficznym wykorzystywaniu human resources (po polsku brzmiałoby to dużo gorzej: agentura wpływu)” – pisze prof. Andrzej Nowak w świetnym tekście „W walce z »polską rusofobią«” (lektura obowiązkowa!) w najnowszym wydaniu tygodnika „Gazeta Polska”. Powinniśmy pamiętać o tym codziennie.
I wtedy, gdy znów torpedowana jest praca niezależnych naukowców badających katastrofę w Smoleńsku, i wtedy, gdy czytamy wyznania Tomasza Turowskiego, i wtedy wreszcie, kiedy się okazuje, że korespondent rosyjskiej agencji RIA Novosti, który przed laty był oskarżony przez czeską prasę o pracę na rzecz rosyjskich służb specjalnych i którego wydalono z Czech, otrzymał akredytację i świetnie zaaklimatyzował się w Warszawie. W końcu jesteśmy mieszkańcami kraju pogranicza między światem Zachodu a Wschodu, kraju, który Kreml chce kontrolować, nie szczędząc środków.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas