Gdyby mężczyznę oceniać po tym, jak kończy, nota byłaby surowa. Afera premiowa, wpadka z kibicami na lotnisku, do których piłkarze nie wyszli, blokowanie krytycznych wobec niego dziennikarzy sportowych na Twitterze powodują, że selekcjoner odchodzi ze stanowiska w aurze niesmaku, zażenowania, niczym przegrany. Tymczasem wcale nie musiało tak być. Ocena pracy Michniewicza z kadrą nie jest bowiem czarno-biała, nie można zapomnieć, że nie tylko wprowadził on barażem Biało-Czerwonych do Kataru, lecz także osiągnął sukces w postaci awansu do najlepszej szesnastki mundialu. Niestety uczynił to w mizernym stylu. Trenerska giełda już ruszyła. Dominują nań selekcjonerzy z zagranicy. Najważniejsze, by ten, kto zostanie nowym szkoleniowcem kadry, zmienił filozofię gry defensywnej i bojaźliwej na ofensywną i kreatywną.