Prokurator Ewa Wrzosek postanowiła robić karierę w mediach społecznościowych i na konferencjach prasowych. Można i tak, choć od prokuratora oczekuje się rzetelnej służby dla dobra ogółu. Śledczej coś się najwyraźniej pomyliło, bo potraktowała ten postulat dość wąsko, by nie rzec – wybiórczo. Według Prokuratury Regionalnej w Szczecinie chciała pomóc Rafałowi Trzaskowskiemu w opanowaniu kryzysu z warszawskimi kierowcami komunikacji publicznej, rozbijającymi pod wpływem środków psychoaktywnych autobusy w mieście. Teraz Wrzosek odpocznie od pracy przez najbliższe pół roku.
Miała być ikoną niezależności i walki o demokrację (sympatycy wręcz nazywają ją „wojowniczką”), symbolem podziału na „uczciwych prokuratorów” i „tych od Zbigniewa Ziobry” – jak ich wielokrotnie określała. Jest członkiem stowarzyszenia prokuratorów Lex Super Omnia, które przynajmniej deklaratywnie walczy z upolitycznieniem prokuratury. Nazwę stowarzyszenia tej profesji prawniczej można przetłumaczyć jako „prawo przede wszystkim”. Na ile sama prokurator Wrzosek tę sentencję traktuje poważnie?
Kariera medialna Ewy Wrzosek trwała około dwóch lat, a więc nie za długo. Prokurator rejonowa z Warszawy mogła liczyć na wsparcie Romana Giertycha, prowadzącego od dawna krucjatę przeciwko PiS, oraz zastępów „silnych razem”. Zresztą akurat to internetowe towarzystwo nic sobie nie robi z poważnych oskarżeń, które wysunęła szczecińska prokuratura pod adresem Wrzosek. Tak jakby nic się nie stało – zadziałał mechanizm wyparcia – lub a priori nastąpiło odrzucenie wszelkich podejrzeń, bo pani prokurator jest „nasza”. Trzeba przyznać, że nie trzeba zbyt wiele, by wkupić się w łaski antypisowców. Wystarczy ostro krytykować rządzących, najlepiej z pozycji argumentów o praworządności, bo to nośny temat. A że samemu ma się z nią problem?
„Zarzut, jaki prokurator zamierza przedstawić Ewie W., dotyczy nakłonienia w lipcu 2020 r., w celu osiągnięcia korzyści osobistej dla niej i Michała D., pełniącego funkcję dyrektora Biura Bezpieczeństwa i Zarządzania Kryzysowego Urzędu m.st. Warszawy, Małgorzaty M., pełniącej funkcję zastępcy prokuratora rejonowego Warszawa-Żoliborz, do niedopełniania obowiązków służbowych poprzez przekazanie osobom nieuprawnionym, m.in. Michałowi D., informacji z toczącego się postępowania, a także niedopełniania obowiązków służbowych określonych w ustawie Prawo o prokuraturze i zaangażowania się w działalność polityczną poprzez m.in. formułowanie wobec Michała D. sugestii o medialnym wykorzystaniu bezprawnie uzyskanych informacji w toczącej się w 2020 r. kampanii wyborczej Rafała Trzaskowskiego” – ogłosiła w ubiegłym tygodniu Prokuratura Regionalna w Szczecinie. Na dowód pokazano treść wiadomości z komunikatorów internetowych, wysyłanych do bliskiego współpracownika Rafała Trzaskowskiego. W tle postępowania są wydarzenia z lata 2020 r., kiedy to doszło do serii poważnych wypadków komunikacyjnych, za których spowodowanie winą obarczono kierowców autobusów. Trzaskowski wierzył jeszcze w skutecznie prowadzoną kampanię wyborczą, która pozwoli na wyprzedzenie w wyścigu o prezydenturę Andrzeja Dudę, ale sprawa tragedii z oczywistych względów ciążyła na jego kampanii. Dlatego dyrektor biura w stołecznym ratuszu zgłosił się do Ewy Wrzosek, nieugiętej, apolitycznej i charyzmatycznej (sic!) prokurator, po porcję ekskluzywnych wieści ze śledztwa.
„(…) a tak serio Małgoś zależy mi na inf o wynikach krwi. Top secret oczywiście. Da się? [pisownia oryginalna]” – to jedna z kompromitujących wiadomości, przekazanych prokurator M., która mogła zdobyć informacje o śledztwie. „Dawaj do RT [Rafała Trzaskowskiego], zanim dotrze z innego źródła” – to kolejna próbka „niezależności” prokuratorskiej Wrzosek, doradzającej Michałowi D.
Jakby tego było mało, śledcza doradzała człowiekowi Trzaskowskiego linię obrony kierowcy – wszystko po to, aby nie zawaliły się marzenia o prezydenturze dla kandydata Platformy Obywatelskiej. „Powinien iść na brak znamion 174”; „adw niech idzie na posiedzenie z wydrukami z gazet i złoży do akt (…) wyjdzie na to, że skazali go, zanim został mu postawiony zarzut (jak przy szydło)” [pisownia oryginalna] – cytuje „przekaz dnia” dla ratusza od Wrzosek Prokuratura Regionalna w Szczecinie.
Gdy 1 grudnia śledczy dokonali przeszukań w miejscu pracy prokurator, ta wystąpiła na żywo w TVN24. Jeszcze wtedy, przed komunikatem szczecińskiej prokuratury, nie wiedziała, jaki jest konkretnie powód podejmowanych działań.
Jakież musiało być zdziwienie Ewy Wrzosek, gdy ukazał się komunikat z dokładnym opisem stawianych jej zarzutów. Do tego stopnia, że prokurator rejonowa wystąpiła… jeszcze raz, w tym samym miejscu i w obecności tego samego dziennikarza stacji komercyjnej. Za drugim podejściem Wrzosek zrzuciła winę na oprogramowanie szpiegowskie Pegasus. Przyznała, że cała Warszawa interesowała się kwestią wypadków komunikacyjnych, a Michał D. był w przeszłości policjantem, stąd utrzymywali kontakt. I brzmiałoby to jak przyznanie się do winy, gdyby Wrzosek nie poszła w zaparte: – W żadnym wypadku ja takich SMS-ów nie napisałam i nie wysyłałam, kategorycznie zaprzeczam. One w mojej ocenie zostały zmanipulowane przy użyciu Pegasusa – oświadczyła.
Otóż nie chodziło o SMS-y, ale wiadomości z komunikatora internetowego. Poza tym trudno powiedzieć, czy Pegasus byłby w stanie wysyłać i fałszować wiadomości z zaszyfrowanej aplikacji na dwóch lub trzech telefonach. Wreszcie – materiał dowodowy zgromadzono podczas akcji Centralnego Biura Antykorupcyjnego dwa lata temu. Wówczas Michał D. chciał usunąć zawartość danych w swoim telefonie, co zostało zarejestrowane przez kamery monitoringu. Śledczy od dwóch lat dysponowali materiałem obciążającym Wrzosek, ale – jak czytaliśmy w „Rzeczpospolitej” – potrzebowali czasu, by dokładnie sprawdzić wiarygodność wysłanych i odebranych wiadomości. Opinie biegłych zostały dołączone do wniosku dla Sądu Najwyższego o uchylenie immunitetu Wrzosek.
A to krótkie przypomnienie z ustawy o prokuraturze dla Ewy Wrzosek i jej obrońców: „Prokurator jest obowiązany do podejmowania działań określonych w ustawach, kierując się zasadą bezstronności i równego traktowania wszystkich obywateli”, poza tym „prokurator przy wykonywaniu czynności określonych w ustawach jest niezależny” oraz „prokurator jest obowiązany wykonywać zarządzenia, wytyczne i polecenia prokuratora przełożonego”.
Jasne jest, że jeśli prokuratura dowiedzie prawdziwości wysłanych wiadomości, to powinien to być koniec kariery zawodowej Ewy Wrzosek. Nie dlatego, że – jak twierdzi – niepraworządny system się na niej mści, ale dlatego, że sama jest istotnym zagrożeniem dla praworządności.