Po pierwszym mundialowym starciu Biało-Czerwonych fanom futbolu towarzyszy dylemat szklanki w połowie pustej lub do połowy pełnej. Optymiści dostrzegą, że to pierwszy w XXI w. nieprzegrany inauguracyjny mecz na mundialu, a zdobyty punkt sprawia, że o awans możemy walczyć do ostatniego grupowego spotkania.
Pesymiści podkreślą niewykorzystany przez Roberta Lewandowskiego rzut karny oraz toporny sposób gry Polaków, który sprawiał, że podczas oglądania tego „widowiska” można było się nieźle zmęczyć. Nie kupuję zapewnień części ekspertów, którzy twierdzą, że Polacy realizowali plan, bo naprawdę trudno zrozumieć, dlaczego ma on polegać na braku konstruowania akcji i rezygnacji z ofensywnych atutów. Na sobotnie spotkanie Czesław Michniewicz musi przygotować zgoła inny plan taktyczny, który wykorzysta uśpiony potencjał ofensywny Biało-Czerwonych.