Zrobiono to w specyficzny sposób – otóż ukazały się artykuły, które przypomniały np. jego wywiad w „Wyborczej”, w którym wspominał, że: „Ojca się bałem, lał mnie. Nigdy nie marzyłem o powrocie do dzieciństwa. Pewnie dlatego, że jak coś zmalowałem, (…) ojciec nie wahał się sięgać po pas i lał. Dlatego poczułem nawet jakąś ulgę po jego śmierci, o czym myślę dziś z pewnym zażenowaniem”. Należy zadać sobie pytanie, po co to babranie nas wszystkich w swojej zakłamanej przeszłości? Chodzi o litość i wzbudzenie empatii? A może chodzi o wyjaśnienie zagmatwanych tajemnic swojej rodziny, którą Polacy powinni wreszcie do końca poznać. Wszak pan Tusk ponownie aspiruje do najwyższych urzędów w RP i to się nam należy! To podstawa w każdym demokratycznym państwie. Jeżeli tak, to proszę o odpowiedź na jedno pytanie: gdzie pana ojciec przebywał przez 3,5 roku, począwszy od 1961 r., i za co? Warto znać odpowiedź, bo przecież: „Czym skorupka za młodu nasiąknie, tym na starość trąci”!