Gdy Platforma Obywatelska rządziła na Śląsku kontrolowała działalność m.in. Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągowego SA. Skutki były opłakane, a prokuratura od lat próbuje rozwikłać pajęczynę układów i układzików. Śledztwa są wielowątkowe i co rusz na jaw wychodzą kolejne szczegóły afery. Portal Niezalezna.pl ustalił, że na finiszu jest postępowanie dotyczące m.in. pewnego funduszu, do którego trafiały dziesiątki milionów złotych, które później... "wyparowały".
Przypomnijmy, że w kluczowym czasie, a więc w latach 2011-2013 - w samorządzie śląskim dominowała Platforma Obywatelska, a jej ekipa opanowała rozmaite spółki. Wśród nich było Górnośląskie Przedsiębiorstwo Wodociągowe SA., które choć działa lokalnie, to jest gigantyczną firmą. Największą tego typu w Polsce, obracającą setkami milionów złotych.
Niestety, za rządów PO nie działo się w niej zbyt dobrze, a o rozrzutnym sposobie zarządzania wiadomo już od dawna. Choćby w czerwcu 2020 r. Prokuratura Okręgowa w Katowicach skierowała akt oskarżenia kończący wielowątkowe śledztwo w sprawie niegospodarności w GPW, a także spółkach zależnych.
"Akt oskarżenia dotyczy 18 podejrzanych, w tym byłych pracowników zarządu GPW S.A., GPW Dystrybucja Sp. z o.o., Górnośląskie Przedsiębiorstwo Robót Drogowych Sp. z o.o., Ekoenergia Silesia S.A., wiceprezesa zarządu jednego z największych w kraju Towarzystw Funduszy Inwestycyjnych oraz przedsiębiorców. Wymienionych oskarżono o popełnienie łącznie 37 przestępstw związanych głównie z wyrządzeniem w latach 2011-2013 szkody w majątku Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów S.A. i spółek zależnych w kwocie łącznej około 132 mln zł"
- podało wówczas Centralne Biuro Antykorupcyjne.
"Ustalenia śledztwa wskazują, że osoby odpowiedzialne za sprawy majątkowe wymienionych spółek samorządowych angażowały pieniądze z majątku tych spółek bez szczegółowej analizy sytuacji finansowej kontrahenta, bez analizy ryzyka inwestycji, bez stosownego zabezpieczenia zwrotu wierzytelności w szereg inwestycji (poprzez zakup obligacji, certyfikatów Funduszu Inwestycyjnych Zamkniętych, pożyczki długoterminowe)" - podkreślono.
To jednak nie wszystko. Portal Niezalezna.pl ustalił, iż katowicka prokuratura cały czas bada inny bulwersujący wątek dotyczący kulisów zarządzania w Górnośląskim Przedsiębiorstwie Wodociągowym S.A. i jego skutków finansowych. Wkrótce odpowiedzialne osoby mają usłyszeć zarzuty.
W latach 2011-2013 ówczesny zarząd GPW prowadził bardzo ryzykowną politykę finansową. Nie tylko tworzono w sposób całkowicie nieuzasadniony kolejne "spółki córki", ale przede wszystkim "inwestowano" ogromne sumy w instrumenty wysokiego ryzyka, m.in. certyfikaty Zamkniętych Funduszy Inwestycyjnych. Podejmowano też inne niezrozumiałe decyzje, choćby zawieranie tzw. umów kolejowych i poręczanie zakupów obligacji firmy Inteko sp.zoo.o - skutek był taki, że banki przeprowadziły postępowanie windykacyjne i zajęły ponad 11 milionów złotych.
Jak jednak ustaliliśmy - cała strata za 2013 rok była gigantyczna i wyniosła aż 168 milionów złotych.
"Udało się odzyskać 30 milionów"
- mówi Niezalezna.pl osoba znająca kulisy afery.
Obecnie przed sądami w Warszawie i Katowicach toczą się procesy, których celem jest odzyskanie przez GPW straconych dziesiątek milionów złotych.
Dowiedzieliśmy się również, że według ustaleń śledczych stworzono specjalny fundusz, do którego wyprowadzano z GPW gigantyczne środki, a tam znikały. Do kogo trafiały? Kto skorzystał?
Oczywiście będziemy do tego tematu wracać i informować o szczegółach.