„Wyborcza” opublikowała wywiad z Piotrem Pytlem, byłym szefem SKW za rządów PO-PSL, którym zawdzięcza stopień generała. Kadry PO reprezentują niski poziom intelektualny, ale tu warto zastanowić się też nad równowagą psychiczną. „Służby, w których byłem, to swego rodzaju zaraza i sporo tam kanalii” – ocenia swe środowisko.
Grozi – także PO, gdyby o nim zapomniała – że „nieujawnionych nagrań jest dużo”. Wyznaje – „czułem się tchórzem, to chciałem sobie udowodnić, że tchórzem nie jestem” i że ojciec poniżał go. Klnie, ale i dzieli się metaforami: „Jeśli zobaczymy trąbę słonia wystającą z dżungli, to myślimy, że to wąż – a tam jest jeszcze schowana gigantyczna dupa, korpus i uszy”. Zwierza się: „Czasem chcę sam siebie zagryźć jak wściekły pies, bo nie mogę zagryźć tych, których chciałbym”. Sugeruje, że jego słynne fotki na krążowniku „Aurora” z oficerami rosyjskich służb to tajna operacja. „Działałem we wrogim środowisku. Nie mogę powiedzieć, gdzie to było i kiedy”. Na koniec daje komunikat: „Agent, który działa w przestrzeni publicznej, musi teraz wspomagać narrację rosyjską”. Pytel oskarża PiS o działanie na rzecz Rosji, czyni to nieudolnie ze względu na stan umysłu, ale wykonuje zadanie.