Jak festiwal Trzaskowskiego ujawnia autorów planu przewrotu w Polsce.
Campus Polska Przyszłości, organizowany przez Rafała Trzaskowskiego, to wydarzenie, które można oczywiście kunsztownie wydrwić, tym razem jednak proponuję spojrzeć na nie analitycznie i wysnuć z tego prognozę co do przyszłego kształtu tzw. opozycji i jej ideowych inspiracji. Wydaje się przy tym, że to właśnie stronnicy Trzaskowskiego będą nadawać główny impet alternatywnej wobec PiS wizji istnienia Polski. Po prostu prezydent Warszawy wydaje się mieć więcej napędu niż rzednący w oczach Donald Tusk. Inna rzecz, że wygląda na to, iż Trzaskowski jest tu tylko rekwizytem, a polityczny wehikuł sporządzany jest przez wytrawnych specjalistów od konstruowania tego typu politycznych pomysłów.
Sam zestaw gości zaproszonych na firmowany przez Trzaskowskiego spęd być może mimowolnie zdradza to, czym obecna opozycja będzie się napełniała przez najbliższe miesiące. Tak więc zwraca uwagę, że na to partyjne – w gruncie rzeczy – wydarzenie zjechał i ambasador Stanów Zjednoczonych w Warszawie Mark Brzeziński (co obecnej władzy powinno dać sporo do myślenia), jak i Anne Clunes, ambasador Wielkiej Brytanii w Polsce. Obok nich byli też Anders H. Eide – ambasador Norwegii, Jeanette Sautner – ambasador Kanady, ambasador Szwecji Stefan Gullgren, Mykoła Kniażycki, poseł do Rady Najwyższej Ukrainy, Markus Reichel – przewodniczący CDU w Dreźnie, Olga Richterova zastępca marszałka Izby Deputowanych czeskiego parlamentu i kilku innych polityków z Ukrainy, Czech, Węgier i Słowacji. Oprawę duchową zapewnili tam ksiądz Arkadiusz Nowak (odkurzony po czasach flirtu z kwaśniewszczyzną), ksiądz (ciągle jednak) Kazimierz Sowa wraz z bratem oraz redaktor Tomasz Terlikowski. Do tego koktajl aktorów, aktoreczek oraz tak znanych tuzów intelektu i estrady, jak choćby Klaudia Jachira, Franciszek Sterczewski, Kazimiera Szczuka czy Agnieszka Holland. Był też Piotr Trudnowski, prezes Klubu Jagiellońskiego, reprezentanci Facebooka, znany z nienawiści do Polski Guy Verhofstadt, upiory z Komitetu Obrony Demokracji (tak, tak… jeszcze istnieje), paru pisarzy, w tym Oksana Zabużko – przedstawiana jako najwybitniejsza ukraińska pisarka. Była też oczywiście intelektualna podpora środowisk posługujących się górnolotnym hasłem: „wypier…ć”, czyli Magdalena Środa.
Spory zestaw intelektualnej świty nowej inicjatywy okraszony został takimi postaciami jak: Urszula Chowaniec: (tu dosłowny cytat) „Grubacypantka (…) i okazjonalnie modelka plus size”, Barbara „Bella” Felix: „Polska tancerka ludowa (…). Jakby miała określić swój patriotyzm, powiedziałaby, że we krwi jej płynie barszcz i pierogi ruskie”, dawny poseł PiS Zbigniew Girzyński, Jacek Jelonek: „Pierwszy polski Prince Charming (…) zatańczy pierwszy raz w polskiej edycji Tańca z gwiazdami w parze jednopłciowej”, Julia Sobczyńska i Judyta Mliczek: „(…) Razem tworzą kochającą się parę”, jest też „zielony burmistrz Budapesztu, Garri Kasparow, kanoniczny zestaw komuchów z TW „Buyer” Rosatim na czele, domieszka generałów, specjalnie hodowanych ku temu celebrytów typu „Naval” i to wszystko uzupełnione Pawłem Kowalem, „tygryskiem” z PSL Kosiniakiem-Kamyszem oraz Szymonem Hołownią. Jednym słowem, trudny orzech do zgryzienia dla poważnych analityków i łatwy dla doświadczonych obserwatorów, którzy widzą, że szalupa okraszana jest wszelkimi Kurdej Szatanami tak, aby każdy mógł znaleźć dla siebie odpowiedni haczyk. Z tego ma się narodzić koktajl inspirujący i wychowujący młodzież do wyważenia w Polsce drzwi do „nowego wspaniałego świata”.
Wspólna inwestycja ośrodków zagranicznych, środowisk LGBT i wszelkiej maści sierot po komunizmie stosowanym zmierza do obudowania Rafała Trzaskowskiego wianuszkiem „autorytetów”, znanych twarzy i wszelkiej maści indywiduów wzbudzających zainteresowanie z każdego niemal powodu. Campus ma stworzyć impet do odebrania władzy w Polsce ekipie Jarosława Kaczyńskiego. Całość wygląda na sowicie udzielony kredyt, który trzeba będzie spłacić serwitutami wydzieranymi z polskiego budżetu i gospodarki.
„Wierzyciele” ukazali się tu w całej okazałości. Zagranica i krajowa bezpieka (dosłownie: wśród starszego pokolenia zaproszonych gości przecież roi się od tajnych współpracowników SB, którzy wręcz obnoszą się ze swoją hańbą, czyniąc z niej nieomal cnotę) to zestaw reżyserski dla Trzaskowskiego.
Oczywiście objęcie władzy w protegowanym przez zagraniczne wywiady i kręgi medialne obozie antypisu nie obędzie się bez walki. Tusk nie zamierza bezkrwawo oddać swojej palmy pierwszeństwa. Właśnie opublikowany został przecież sondaż wykonany przez biuro Pollster dla „Super Expressu”, z którego wynika, że aż 55 proc. wyborców PO życzy sobie, aby to on właśnie był na czele działającej u nas opozycji. Trzaskowskiego poparło w tym badaniu jedynie 27 proc. „Inwestorzy” – zgrzytając zębami – wspierają Trzaskowskiego, bowiem w tym środowisku bardziej „rokującego na przyszłość” polityka można dziś ze świecą szukać.