„Musimy mieć pełną świadomość, że KE to nie są jacyś bezstronni arbitrzy, którzy oceniają to, co się dzieje w Polsce, mają opaskę na oczach i nie kibicują żadnej ze stron” – mówi Adam Bielan i podkreśla, że spora część unijnych nacisków na Polskę to efekt działań polityków totalnej opozycji.
Bielan zwraca uwagę, że obserwując ostatnie decyzje i działania Komisji Europejskiej trudno jest wierzyć, że zasiadają tam „bezstronni obserwatorzy”.
Nie, to są politycy, w KE zasiadają politycy, którzy mają bardzo jasno określone preferencje. Oni chcą, żeby do władzy wrócili ich koledzy z międzynarodówek partyjnych, z EPL, z partii socjalistycznej. Od tego zależą również ich kariery, bo od tego, ile mandatów europejskich zdobędzie PO, PSL czy SLD, zależy podział miejsc w PE, później w komisjach.
- stwierdził Adam Bielan w „Kwadransie politycznym” TVP1.
Polityk przyznaje, że zdecydowana część politycznych nacisków na Polskę jest w rzeczywistości inspirowana przez działania polityków z totalnej opozycji.
Nie ma wątpliwości, że bardzo duża część nacisków KE, debaty w PE, są inspirowane przez naszą opozycję, zgodnie z zasadą ulica i zagranica. Tu jest diabeł pogrzebany. To znaczy myślę, że nie ma co do tego wątpliwości, że bardzo duża część nacisków KE na pewno, debaty w PE, są inspirowane przez naszą opozycję, zgodnie z zasadą ulica i zagranica, którą sformułował Schetyna po porażce w 2015 roku. Na ulicy im się nie udało, nie udało się poruszyć milionów Polaków, żeby manifestowali przeciwko naszym rządom, w związku z tym wykorzystują zagranicę.
- tłumaczył Bielan.
Adam Bielan przypomniał też opór Angeli Merkel wobec propozycji głębokich reform całej Unii Europejskiej.
Pamiętam rozmowę prezesa Jarosława Kaczyńskiego z Angelą Merkel, której byłem świadkiem w 2016 roku. To było tuż po głosowaniu referendalnym w Wielkiej Brytanii nad Brexitem, które było wstrząsem i powinno być wstrząsem dla całej UE. Prezes Kaczyński wtedy proponował Angeli Merkel właśnie taką głęboką reformę UE, natomiast kanclerz odpowiedziała wtedy, że oczywiście to przemyśli, ale że jest to mało prawdopodobne, bo każda reforma musi wymagać zmiany traktatowej. Żeby zmienić traktaty, potrzebna jest zgoda wszystkich państw, a w bardzo wielu państwach UE potrzebne jest referendum i bardzo wielu polityków boi się tego referendum, boli się woli społeczne.
- ujawnił Bielan na antenie TVP1.