Katastroficzne tony po meczu nie mają jednak racjonalnych podstaw. Wystarczy spojrzeć na historię występów azerskiego klubu w europejskich pucharach, który regularnie występuje w fazie grupowej Ligi Europy, w poprzednim sezonie przegrał dopiero w 1/16 Ligi Konferencji z Olympique Marsylia, by uświadomić sobie, kto był faworytem. Na tym tle polskie kluby wypadają blado, bo w ostatnich latach nie potrafią przejść choćby jednej czy dwóch przeszkód w eliminacjach do Champions League. Występ Lecha to niestety nie przypadek, tylko potwierdzenie, że nasz klubowy futbol od lat jest na dnie, a na horyzoncie niestety nie widać pomysłu na uzdrowienie tej sytuacji.