Do dziś pamiętam dumę, gdy w czerwcu po szkolnym dniu sportu wracałem z dyplomami i nagrodami. Rodzice zawsze je dostrzegali, rozmawiali o nich, nigdy nie zostawiali bez reakcji. To była najlepsza lekcja dumy. W latach 90. ubiegłego wieku rodzice wpajali dzieciom, że powinny być dumne z czynionego dobra, osiąganych sukcesów.
Dziś środowiska postępowe próbują narzucić narrację, że duma ma wynikać z tożsamości seksualnej, którą trudno uznać za naszą zasługę. W czerwcu w USA obchodzony jest Miesiąc Dumy społeczności LGBT. Do trendu zaczynają dołączać też inne kraje, np. Meksyk.
Duma zostaje powiązana nie z tym, co się czyni, ale ma wynikać z przynależności do grupy identyfikującej się ze względu na orientację seksualną. Kondycję cywilizacji zachodniej trafnie wyraża w „Buncie barbarzyńców” Wojciech Roszkowski, który retorycznie pyta, czy świat zachodni zwariował.