Sponsorzy wycofali się z akcji „Orzeł może” –
taka informacja ukazała się dzień po tym, jak Polacy w rocznicę wybuchu Powstania Warszawskiego tłumnie udowodnili, że nie zamierzają rezygnować z dbałości o pamięć narodową. Fiasko różowej parady i czekoladowego orła musi boleć zwłaszcza w okresie, kiedy trudno nie natknąć się na prawdziwe symbole patriotyczne. A przecież wcześniej próbowano innych sztuczek, które miały osłabić zainteresowanie „zaściankowymi” obchodami i przesunąć punkt ciężkości na „nowoczesne” formy i powody świętowania – wystarczy przypomnieć parady w rocznice wejścia Polski do Unii Europejskiej albo parady „gay pride”. Ale czy to zaskakujące, że mało kto uważa, iż gołe pośladki ubranych w peruki facetów to powód do dumy, podobnie jak pokraczny różowy orzeł bez korony? I że wybiera towarzystwo łopoczących biało-czerwonych flag?
Dumy z bycia Polakiem nie da się oszukać. Poczucia patriotyzmu także nie. Nie może więc dziwić, że Bronisław Komorowski, który z zacięciem umacnia swój wizerunek ojca narodu, przesiadł się na właściwego patriotycznego konia i wkupia w łaski środowisk powstańczych. Szkoda tylko, że za różowy eksperyment zapłacili, jak zwykle, podatnicy.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas