Oleg Morozow, deputowany do rosyjskiej Dumy z partii Jedna Rosja, zachęca do „denazyfikacji Polski”. Jak Rosja „denazyfikuje” Ukrainę, już wiemy. Militarnie może jakoś nie bardzo im idzie, ale w dziedzinie mordowania cywili Rosjanie od wieków są w światowej czołówce.
Ten apel gorliwego Morozowa powstał po lekturze artykułu Mateusza Morawieckiego w „Daily Telegraph”, w którym premier napisał o dzisiejszej Rosji kilka słów prawdy. Tak sobie myślę, że gdyby premierem Polski był Donald Tusk, z pewnością Rosja „zdenazyfikować” nas by nie chciała. Za to kwitłby handel gazem, czcilibyśmy bolszewików poległych w 1920 r. i stawialibyśmy sowieckie pomniki. A kto wie, może też dzisiaj to żołnierz polski byłby zmuszony ramię w ramię z Rosjanami „denazyfikować” Ukrainę? Zwariowałem? Nie, po prostu mam dobrą pamięć i pamiętam polsko-rosyjski reset w latach 2008–2014 za rządów koalicji PO-PSL, a po publikacji raportu smoleńskiego znamy przecież treść umów wojskowych i innych, jakie ta władza podpisała z Putinem lub chciała podpisać. Oczywiście byłaby to droga do zatracenia, ale mówiąc słowami Donalda Tuska z exposé w 2007 r.: „Chcemy dialogu z Rosją – taką, jaka jest”. A jaka jest, każdy właśnie widzi.