Manewrujące wojska na Białorusi nawet jeśli nie przekroczą granicy i nie wejdą do akcji, to zmuszają Ukrainę do wydzielenia części sił i obserwowania tego kierunku, a tym samym te siły nie mogą być użyte do działań na froncie antyrosyjskim. Sądzę, że taki jest praktyczny wymiar tych manewrów, tak to się przedstawia z racjonalnego punktu widzenia. Natomiast z nieracjonalnego, to wszystko jest możliwe – powiedział w rozmowie z Niezalezna.pl prof. Przemysław Żurawski vel Grajewski.
Jak już dziś informowaliśmy, na Białorusi rozpoczęły się niezapowiadane, zakrojone na szeroką skalę ćwiczenia wojskowe. Teoretycznie mają one sprawdzić stan gotowości bojowej sił białoruskich.
O to, czy te manewry mogą oznaczać przygotowanie Białorusi do wkroczenia na Ukrainę i pomoc w jej atakowaniu wojskom rosyjskim spytaliśmy prof. Przemysława Żurawskiego vel Grajewskiego, eksperta ds. stosunków międzynarodowych, historyka i wykładowcę Uniwersytetu Łódzkiego.
- Myślę że należy to rozpatrywać w dwóch płaszczyznach. Po pierwsze, zważywszy na fakt, że Rosja z wojskowego punktu widzenia rozpętała wojnę z Ukrainą w sposób absurdalny, to nie możemy wykluczyć kolejnych absurdalnych decyzji. Musimy brać pod uwagę nieracjonalność decyzji władz rosyjskich. Natomiast usiłując rozpatrywać to w kategoriach racjonalnych, to uważam, że te manewry należy traktować jako rodzaj tzw. dywersji wiążącej. Innymi słowy - manewrujące wojska na Białorusi, nawet jeśli nie przekroczą granicy i nie wejdą do akcji, to zmuszają Ukrainę do wydzielenia części sił i obserwowania tego kierunku, a tym samym te siły nie mogą być użyte do działań na froncie antyrosyjskim. Sądzę, że taki jest praktyczny wymiar tych manewrów, tak to się przedstawia z racjonalnego punktu widzenia. Natomiast z nieracjonalnego, to wszystko jest możliwe
– mówi nam prof. Żurawski vel Grajewski.
Naszego rozmówcę spytaliśmy także, jak ocenia szanse na wkroczenie wojsk białoruskich na Ukrainę i pomoc Rosjanom w atakach.
- Moim zdaniem, nie są to duże szanse. Rosji nie stać w tej chwili na otwarcie dużego kierunku operacyjnego. Ponadto uderzenie z Białorusi, zważywszy na naturę geograficzną terenu, czyli bagna Polesia, dorzecze Prypeci jest dla wojsk zmechanizowanych i pancernych operacyjnie martwe. Tamtędy mogą uderzać wojska lotnicze, czy rakietowe. Przemieszczanie się masy wojsk na tym kierunku operacyjnym jest niemożliwe. W związku z tym, jedynym kierunkiem dostępnym byłoby uderzenie na osi Brześć nad Bugiem - Lwów, wzdłuż granicy polskiej. Jednak nie sądzę, żeby Rosja w tej chwili była w stanie stworzyć tam ugrupowanie uderzeniowe. Sama armia białoruska nie jest w stanie tego zrobić zarówno ze względów technicznych, jak i politycznych, wobec tego raczej nie jest możliwe jej masowe użycie w wojnie przeciwko Ukrainie.