Jesteśmy po prezentacji raportu smoleńskiego o wiele mądrzejsi. Istnieje jednak pewna grupa ludzi, która nawet gdyby sam Putin przyznał się do zamordowania 96 osób nad Smoleńskiem, dalej zerkałaby w stronę Donalda Tuska, czy pozwoli im mówić własnym głosem. Mówię oczywiście o tzw. totalnej opozycji.
W ostatnich dniach wydawało się, że odwaga staniała. Niestety przedstawiciele totalnej opozycji dalej wierzą Tatianie Anodinie i przygotowującemu pod dyktando Rosji rządowy raport w 2011 r. Jerzemu Millerowi. Pancerna brzoza, katastrofa, błąd pilotów są wiecznie żywe, a rząd Donalda Tuska w 2010 r. nie popełnił żadnych błędów, nawet oddając śledztwo Rosjanom. Wprawdzie nie mówią już zbyt często o śp. generale Andrzeju Błasiku nakazującym pilotom lądowanie we mgle, ale kto wie, gdy będzie taka potrzeba, to i do tej wersji mogą wrócić. Tylko uważajcie, Państwo totalni, bo wiatr wieje dzisiaj z zupełnie innej strony niż w latach 2010–2015 i być może takie wypowiedzi nie tylko w Polsce, ale i w Waszyngtonie przestaną być dobrze widziane. Wtedy Wasza omerta może Was z polityki zupełnie wyautować. A kto wie, być może nawet przypną Wam tak popularne w Waszym środowisku łatki oszołomów…