Dzięki nadzwyczaj tolerancyjnej postawie USA i Wielkiej Brytanii Sowieci mogli sobie po 1945 r. pielęgnować swój ludobójczy kraj. Nawet ich ekonomiczny upadek po 1989 r. nie skończył się rozliczeniem z przeszłością, a ludność zamieszkałą obszar dziedzica ZSRS – Rosji – wciąż uczono o miłującej ludzi Armii Czerwonej (później rosyjskiej) i jej narodowo-wyzwoleńczych misjach w latach: 1920, 1939, 1940, 1944, 1956, 1968, 1979, 1995, 1999, 2008 i 2014. Nic więc dziwnego, że tak łatwo dzisiaj ludzie ci wierzą propagandzie i urągającemu nie tylko historii, lecz także logice bełkotowi Putina o „operacji wyzwoleńczej” przeciwko „żydowskiemu naziście” z Kijowa. Tak więc jeszcze raz. Zakończmy (w ONZ, UE, NATO, wszystko jedno!) II wojnę światową, uznajmy rosyjskie zbrodnie za równe niemieckim, a Armię Czerwoną (rosyjską) wraz z NKWD za organizacje zbrodnicze jak SS i Gestapo, a zobaczymy, o ile łatwiej będzie naprawiać świat! I, co ważniejsze, podjąć decyzje o czynnej pomocy Ukrainie.