Funkcjonariusze za każdym drzewem, nawet w łódce na pobliskim stawie. Zasieki, metalowe płoty przykryte folią, by nie było widać, co się za nimi dzieje. Sprawdzanie każdego krzaczka, legitymowanie spacerowiczów... Tak partia rządząca zapewniała sobie spokój podczas obrad w Chorzowie.
Szkoda, że takich sił i środków PO nie skierowała na ochronę głowy państwa udającej się z wizytą do kraju podwyższonego ryzyka. Najwyraźniej rządząca partia uznała, że ryzyko jest wtedy, gdy czuje się na plecach oddechy własnych obywateli. Że jest tysiąc powodów, by obywatele wyrazili pretensje pod jej adresem. Powodów takich jak z ostatniego tygodnia, kiedy to przemknęła wiadomość o kolejnym skandalu: o astronomicznej kwocie 18,7 mld zł, na którą opiewają skutki błędów w wydawaniu pieniędzy w instytucjach państwowych w 2012 r. Tak dużych strat kontrolerzy NIK‑u nie wykryli nigdy wcześniej. Chodzi o środki wydawane niezgodnie z prawem, zmarnowane przez niegospodarność, zawyżone ceny państwowych zakupów i wynikające z błędów księgowych. Po takiej informacji ludziom ma prawo wzburzyć się krew. Ale czy trzeba przeciwko nim mobilizować od razu bataliony policji?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas