Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Dwóch na hordę całą?

„NA TYM ETAPIE [podkreślenie moje – J.L.] Polska nie rozważa wysłania wojsk na Ukrainę”. – poinformował szef BBN Paweł Soloch. W logice języka dyplomatycznego oznacza to ni mniej ni więcej, że na jakimś „innym etapie” wysłanie polskich wojsk na Ukrainę jest jak najbardziej rozważane. 

To zaś oznacza, że znaleźliśmy się o krok od bezpośredniego udziału w wojnie, która od lat przybliżała się do naszych granic, zapowiadana wcześniej przez emisariuszy – uchodźców z krwawo podbijanych na nowo krajów byłego Imperium Rosyjskiego: Czeczenów, Gruzinów, Białorusinów, Ukraińców. 

Czy to się podoba czy nie „realistom” stawiającym na Niemcy, od kabaretowej „historiografii” Zychowicza po poddańcze hołdy Tuska-Sikorskiego lub konfederackim towarzyszom Korwina akceptującego rosyjskie „prawo” do zaprowadzania rosyjskich „porządków” - Polska nie może już być, jak im się marzyło, owym pokornym cielęciem, co to dwie matki ssie, gdyż obie okazały się wrednymi macochami z okrutnych bajek niemieckich zebranych przez Braci Grimm.

Otwarte porzucenie sojuszników przez Niemcy, w imię budowy IV Rzeszy ozdobionej dla niepoznaki wyblakłymi unijnymi gwiazdkami, stających jawnie po stronie rosyjskiego agresora, postawiłaby nas w równie katastrofalnej sytuacji jak we wrześniu 1939 r., gdyby nie dwie zasadnicze różnice. W odróżnieniu od iluzorycznych, jak się wtedy okazało sojuszy, obecnie mamy wojska sojusznicze u siebie – w liczbie niewielkiej, ale możliwej w potrzebie do szybkiego powiększenia, co mimo początkowej chwiejności potwierdziła teraz administracja amerykańska.

Znacznie jednak ważniejsze jest istnienie między nami i naszym śmiertelnym wrogiem na wschodzie niepodległego i bardziej zdeterminowanego niż w roku 1920 państwa ukraińskiego. Wtedy zarówno Piłsudski, jak i Petlura potrafili zapomnieć o krwawych kartach wspólnej historii, zdając sobie sprawę, że jeśli nie staną do boju razem, zostaną zmiażdżeni. Tak i dziś, nawet gdyby znów przyszło tylko dwóm naszym krajom podjąć działania zbrojne. Słynny ukraiński teorbanista Kajetan Widort służący u legendarnego „Emira” Rzewuskiego, który poszedł do Powstania Listopadowego z oddziałem 400 oddanych mu na śmierć i życie Kozaków, tak to ujął w dumce „Dola wojacka”:

Dwa buły mołodci,
Harni, czemni chłopci -
Hajduk taj stremiannyj;
Lach taj Kozaczeńko,
Oba mołodeńki
I oba ne pany.

Hajduk-Lach tak każe:
„Idzie wojsko wraże,
Kozacze!
Nie pokpijmy sprawy
Dobędziemy sławy,
Obaczysz!

Dwóch na hordę całą -
Prawda, że to mało,
Do czarta!
Chyba będziem stawać,
Bo junacka sława
Coś warta!”

[…]

Łysz to pamiat’ znaje
I piśnia spiwaje
Taj hraje:
Koły Kozak z Lachom
Jidnym wdariat szlahom -
Woroh utikaje!

A mnie się coś wydaje, że gdy „Kozak z Lachem” zgodnie uderzą na wroga, to znajdą się i inni, od Bałtyku po Morze Czarne i Kaukaz, którzy chętnie przyłożą rękę, by Imperium Zła wreszcie legło w gruzach! 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jerzy Lubach