Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Sankcje przed inwazją czy po niej?

Sekretarz stanu USA Antony Blinken stwierdził w niedzielę: „Nałożenie sankcji na Rosję teraz podważyłoby skuteczność polityki odstraszania”.

Mało co już mnie w świecie polityki dziwi, ale tego typu logika wobec działań Rosji jednak zaskakuje mnie niezmiernie. Po pierwsze od 2014 r. Rosja okupuje bezpośrednio (Krym) lub poprzez najemników (Ługańsk i Donieck z przyległościami) spore połacie Ukrainy, więc dotkliwe sankcje powinny być nałożone na Kreml już osiem lat temu. Po drugie – od kiedy to leczenie, nawet najbardziej obiecujące, jest lepsze niż zapobieganie chorobie? Lepiej, aby do agresji na Ukrainę nie doszło czy żeby doszło? Czy obecna administracja USA istotnie myśli, że Putin zatrzyma się, bo grożą mu sankcje, skoro dotychczasowe tylko go rozzuchwalały? Chyba że rzeczywiście chodzi o to, o czym napomknął Joe Biden na konferencji prasowej – niewielką inwazję na Ukrainę. Ot, taką na miarę zdobycia Charkowa czy Odessy, po której USA usankcjonują zdobycie przez Rosję Krymu, Doniecka i Ługańska, a Rosjanie zagrożeni „sankcjami” wycofają się z Charkowa i Odessy, zostawiając tam swoich najemników. A za parę lat manewr się powtórzy.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

#Gazeta Polska Codziennie

Igor Szczęsnowicz