Wydawałoby się, że po czterech dekadach od wprowadzenia przez antypolską komunistyczną mafię stanu wojennego pojmowanie świata w tym stylu dawno odeszło na śmietnik historii, tymczasem nic podobnego! 40 lat minęło jak jeden dzień, a my, ze starszego pokolenia, ze zgrozą widzimy wszelkie objawy traktowania Polski jak za czasów peerelowskiego państwa wasalnego.
Kiedy gigantycznym wysiłkiem porzucaliśmy niesławną sowiecką RWPG z jej osławionym „rublem transferowym”, zdawało się nam, że wstępujemy do jej zachodniego konkurenta EWG, współautora „cudu gospodarczego” w Europie, tymczasem wdepnęliśmy nieświadomie w akurat przekształcające się w ideologiczną wspólnotę trzęsawisko ideologiczne, które słynny rosyjski dysydent Władimir Bukowski określał jako Europejski Związek Republik Sowieckich. Wtedy nam się zdawało, że przesadza, teraz widać, że miał rację i wykrakał nawet powstanie orwellowskiej policji myśli pilnującej europejskiego Gułagu intelektualnego, o którym nieraz na tych łamach pisałem.
Euro pełni rolę rubla transferowego i służy temu samemu – uzależnianiu od „Centrali” wszystkim nim się posługujących, a i doktryna Breżniewa o ograniczonej suwerenności „państw socjalistycznych”, którą heroicznie zwalczał wielki Ronald Reagan, zdaje się znowu obowiązywać, tyle że wedle lewicowych wzorów już nie z Moskwy, a z Brukseli. Skoro Komisja Europejska i TSUE wprost stwierdza, że polska konstytucja nie ma żadnego znaczenia, bo wbrew podpisanym przez nas traktatom obowiązuje Polskę tzw. prawo europejskie, czyli dowolne improwizacje w duchu coraz bardziej natarczywej melodii „Niemcy, Niemcy ponad wszystko”.
W epoce zdychającej pod koniec lat 80. komuny królowały szaro-bure „etykiety zastępcze”, pod którymi kryły się siermiężne imitacje, różne „produkty czekoladopodobne”. I teraz coś takiego UE nam nachalnie wtrynia: ani smaku, ani walorów, ale za to, jak za komuny „po linii i na bazie”. Euro-sami-swoi mówią nam w twarz: konstytucja konstytucją, ale sprawiedliwość ma być po naszej stronie, co oznacza, że możecie sobie wybierać dowolny rząd, ale ma to być rząd naszego namiestnika Tuska. A jak się nie posłuchacie, to nie tylko nie wydamy wam waszego płaszcza, gdybyście chcieli sobie pójść, ale na dobitkę puścimy was w skarpetkach.
Już to słyszeliście? To dobrze, więc zacznijcie przyzwyczajanie się do tej myśli przy choince ozdobionej drutem kolczastym przez naszych polskich kolegów z kasty, najlepiej przy świecach, bo przypomnimy wam, co to znaczy „czwarty stopień zasilania”, czyli żegnaj prądzie, witaj Eurosojuzie z Nord Streamem ekologią płynącym! Wszystkiego najlepszego w Nowym Roku, odmaszerować – ABTRETEN!