Poseł Konfederacji Jakub Kulesza podczas dzisiejszych głosowań w Sejmie krzyczał do prowadzącej obrady marszałek Elżbiety Witek, że jego urządzenie służące do oddawania głosu "nie działa". Witek przypomniała mu, że wcześniej wykluczono go z obrad za brak maseczki, w związku z czym po prostu nie ma prawa do głosowania.
Na początku dzisiejszego posiedzenia Sejmu poseł KO Arkadiusz Myrcha złożył wniosek o przerwę. Wniosek ten został poddany pod głosowanie przez marszałek Elżbietę Witek. Chwilę później rozległ się bardzo głośny krzyk Jakuba Kuleszy z Konfederacji. Polityk informował, że jego urządzenie służące do oddawania głosu "nie działa". Całą sytuację można obejrzeć poniżej:
- U kogo nie działa? Mogę prosić o podniesienie ręki do góry?
- spytała Witek.
W tym momencie Kulesza podniósł rękę, a marszałek wyjaśniła, dlaczego jego urządzenie "nie działa".
- U pana, panie pośle Kulesza nie działa, ponieważ został pan wykluczony z posiedzenia Sejmu. To nie jest nowe posiedzenie Sejmu, tylko to była przerwa w obradach. Kontynuujemy to samo posiedzenie Sejmu
- wytłumaczyła posłowi.
Na sali rozległ się głośny śmiech posłów. Kulesza został wykluczony z obrad Sejmu 30 listopada br. razem ze swoim klubowym kolegą Grzegorzem Braunem. Powodem było niezastosowanie się do polecenia założenia maseczki zasłaniającej nos i usta.
Dziś po kilkudniowej przerwie Sejm ponownie się zebrał. Jest to kontynuacja listopadowego, 43. posiedzenia, zatem wcześniejsza decyzja marszałek Witek dalej obowiązuje.