Podobno dziś nie liczy się rzeczywistość, lecz narracja, czyli umiejętne przedstawienie, a może nawet i zafałszowanie na własną korzyść tej rzeczywistości. Stąd sukcesy wojny hybrydowej. Nie można złapać za rękę zielonych ludzików, bo dzięki zręcznej narracji najeźdźcy okażą się a to uciśnioną rdzenną ludnością, którą musi wyzwolić miłująca pokój i sprawiedliwość Rosja, jak w Gruzji czy na Ukrainie, a to uchodźcami uciekającymi przed rzekomymi wojnami, którzy z użyciem nożyc do cięcia drutu rwą się do zamieszkania nad Wisłą. Dlaczego nie przebija się narracja przeciwna – napastowanych przez Kreml i jego marionetki krajów? Albo dlatego, że jest słabo prowadzona, albo dla wszystkich pozostałych niewygodna.
Dotyczy to również Polski, stąd zadziwiająca rozbieżność w przedstawianiu tego, co się dzieje w ostatnim czasie. Portal Niezależna podał, że nowy polski kanał informacyjny nadawany w języku angielskim – TVP World – został natychmiast po uruchomieniu zaatakowany przez niemiecki portal, wzburzony tym, że do świadomości widza europejskiego wdarła się zupełnie inna niż dotąd narracja. Nie ta nachalnie suflowana przez Mińsk i Moskwę o biednych uchodźcach uciekających spod bomb, lecz realistycznie ukazująca agresywne hordy bojowników manipulowane przez obu wschodnich dyktatorów.
Dlaczego tak to wzburzyło niemieckie media? Dlatego że od ładnych paru lat europejska narracja przedstawiała Polskę – nawet bardziej niż Węgry – jako czarnego luda, psującego wspólnotę nieprzepartą żądzą gwałcenia praworządności. Tymczasem teraz okazuje się, że to ona jest niezłomnym przedmurzem europejskiej wspólnoty, ratującym ją przed kolejną inwazją uciekinierów!
Zakłóciliśmy wygodną dla wszystkich narrację, którą Łukaszenka bez trudu wciskał naiwnym (hmm?) mediom zachodnim. Zaglądam od czasu do czasu do białoruskich i rosyjskich kanałów państwowej tv i znajduję tam wszystkie kłamstwa i zarzuty wobec Polski, które chwilę potem przejmuje Zachód. Może jeszcze Państwo nie wiedzą, że polscy żołnierze i Straż Graniczna to naprawdę mordercy, jak z uporem wrzeszczą autorytety polskiej V kolumny, ale ja już widziałem, dzięki kamerom zza Buga, 200 osób, w tym większość kobiet i małych dzieci, poparzonych i zatrutych jakąś szkodliwą substancją, którą okrutni Polacy dodali do wody wypluwanej przez armatki wodne na nieszczęsnych uchodźców!
Na razie śledztwo w sprawie tej ohydnej zbrodni prowadzą służby białoruskie i rosyjskie, ale tylko patrzeć, a zajmie się tym Parlament Europejski, może nawet Komisja Europejska. Te unijne organa od początku usiłowały hybrydową napaść na Litwę, Łotwę i Polskę przedstawiać jako „kryzys humanitarny”, a winę za to złożyć głównie na nasz kraj, od dawna wszak „łamiący praworządność”.
Tymczasem jednak obrazy ofiarnej obrony przed agresywnymi tłumami imigrantów granicy Polski, a także i Unii Europejskiej wywołały u zwykłych Europejczyków mimo lat politpoprawnościowej tresury naturalną solidarność. To spowodowało, że zachodnioeuropejscy liderzy przez zaciśnięte zęby muszą wypowiadać niechciane pochwały wobec Polski i nie mogą bezkarnie przejmować białoruskiej, nachalnie kłamliwej narracji. Świetnie się stało, że z uruchomieniem polskiej wizji świata – TVP World – zgrano uruchomienie dyplomacji na najwyższym szczeblu prowadzonej nie tylko przez MSZ, lecz także premiera i prezydenta RP. Wprawdzie rozpasane unijne lewactwo nie dopuściło polskiego premiera na obrady Parlamentu Europejskiego poświęcone kryzysowi na polskich granicach (!), ale przywódcy Niemiec i Francji musieli wysłuchać publicznej reprymendy od władz Polski za dogadywanie się nad naszymi głowami ze wschodnimi satrapami.
Dzięki temu znacznie bardziej słyszalny staje się także nasz głos ostrzegający przed eskalacją rosyjskiej agresji na Ukrainie, co najwyraźniej kremlowscy szachiści planowali skoordynować z zalaniem polskiej granicy migrantami i wywołaniem chaosu decyzyjnego w UE i NATO. Tu dość nieoczekiwane wsparcie uzyskaliśmy nie od krajów unijnych, lecz od wypchniętej z Unii Wielkiej Brytanii i naszego transatlantyckiego sojusznika. Nieoczekiwane, bo od czasu objęcia prezydentury w USA przez Joego Bidena niewiele wskazywało na kontynuację polityki w duchu Trumpa, tak korzystnej dla Polski. W przypadku tego światowego mocarstwa mamy także do czynienia ze schizofrenicznie rozdwojonym wizerunkiem. Z jednej strony postępujące szaleństwo kultury wymazywania, czyli w istocie promocji dzikiego ataku lewactwa na kulturę, wspieranie neomarksistowskich szaleństw genderyzmu i rasizmu wobec białych, z drugiej zaś zdroworozsądkowe posunięcia strategiczne, jakby Pentagon zignorował zmianę na fotelu prezydenta…
Jeszcze w październiku NATO zatwierdziło globalny plan odparcia jednoczesnego rosyjskiego ataku w regionach Morza Bałtyckiego i Morza Czarnego, na które ku wściekłości Moskwy wpłynęły okręty amerykańskie, na początku listopada szef amerykańskiej Centralnej Agencji Wywiadowczej (CIA) William Burns odwiedził Moskwę, gdzie spotkał się z dyrektorem Rady Bezpieczeństwa Rosji Nikołajem Patruszewem i ostrzegł Kreml przed konsekwencjami nowej ofensywy przeciwko Ukrainie, a 21 listopada szef Pentagonu, sekretarz obrony Stanów Zjednoczonych Lloyd Austin przed spotkaniem z ministrem obrony Ukrainy Ołeksijem Reznikowem wydał mocne oświadczenie: „Wsparcie Stanów Zjednoczonych dla obrony, suwerenności i integralności terytorialnej Ukrainy pozostaje niewzruszone, a Waszyngton uważnie obserwuje ruchy wojsk rosyjskich wokół Ukrainy”.
Zdecydowane wsparcie dla Ukrainy ze strony całego NATO, a USA w szczególności, jest jeszcze ważniejsze dla Polski, przecież obecnie „frontowego” już członka Sojuszu. Umiejętne wykorzystanie go przez naszą dyplomację i nowe anglojęzyczne medium TVP World pozwoli bowiem zneutralizować przesączanie się do opinii publicznej na Zachodzie wrogiej nam kłamliwej narracji w sprawie kryzysu sprowokowanego na naszej granicy przez Mińsk/Kreml.
Spontaniczne poparcie działań polskiej Straży Granicznej i wojska widoczne w mediach społecznościowych całej Europy powinno się przełożyć na Realpolitik. Polskie władze muszą je wykorzystać do wymuszenia na UE solidarności w stawieniu oporu kolejnej fali migracji, a co więcej – do przekonania instytucji unijnych, by zaprzestały ataków na Polskę. Podetnie to też skrzydła V kolumnie Kremla wewnątrz naszego kraju, zresztą w oczach normalnych obywateli coraz bardziej kompromitującej totalną opozycję jako obcą agenturę.
Oby nasza nowa narracja spowodowała zanikanie szkodliwej dwoistości obrazu Polski w świecie. Najgorsze, że czarny wizerunek jest w dużym stopniu dziełem opozycji totalnej pod wodzą byłego ważnego działacza UE Donalda Tuska. Tego typu działania mają swoją nazwę w Kodeksie karnym RP – „zdrada dyplomatyczna”.
Chyba warto przypomnieć o istnieniu stosownych paragrafów, bo ewidentna targowica raczej nie pojmie wskazówki Ignacego Jana Paderewskiego, wielkiego patrioty, który zostawił błyskotliwą światową karierę artystyczną dla dobra kraju i objął urząd premiera odrodzonej Rzeczypospolitej, której granice były jak i dziś zagrożone: „Nie przyszedłem po dostojeństwa, sławę, zaszczyty, lecz aby służyć, ale nie jakiemuś stronnictwu. Szanuję wszystkie stronnictwa, lecz nie będę należał do żadnego. Stronnictwo powinno być jedno: Polska – i temu jednemu służyć będę do śmierci”.