Jej wpis uruchomił łatwą do przewidzenia histerię polityków opozycji, groteskową zwłaszcza u członków lewicy, spadkobierców tradycji PZPR, którzy porównali autorkę komentarza do Gomułki. A przecież wiadomo, że nie o kneblowanie sztuki chodzi, ale o sygnał, że ktoś pod pozorem wielkiej literatury przemyca propagandę: antyrządową, antykatolicką, antypolską. Kuriozalne tymczasem jest to, że spektakl dofinansowano ze środków MKiDN. W odpowiedzi dyrekcji teatru na stanowisko kurator czytamy, że „teatr jest przestrzenią spotkania i dialogu”, co brzmi niepoważnie, szczególnie w odniesieniu do przedstawienia, które ewidentnie służy bieżącym celom walki politycznej.