To nie początek bajki dla dorosłych ani tytuł fantastycznego opowiadania, ale słowa niemal wyjęte z wywiadu Donalda Tuska dla WP, w którym „sprzedaje” opowieści o wspieraniu polskiego rządu. W sumie to nic nowego, bo Tusk już wcześniej osiągał szczyty hipokryzji w żonglowaniu poglądami.
Było tak m.in. w przypadku projektu 500+, który był ponoć pomysłem PO. Dziś szef Platformy kreuje się na męża stanu, który wspiera rząd w kryzysie na granicy i podkreśla wagę jej obrony. Tymczasem w sierpniu, gdy polski rząd mówił o zabezpieczeniu granic, Tusk opowiadał o biednych ludziach, a stanowisko władz określał mianem „obrzydliwej propagandy”. Gdy zaś Władysław Frasyniuk nazwał żołnierzy „śmieciami” i „watahą psów”, działacze PO go bronili. Poczynania Donalda Tuska chyba najlepiej opisuje uwaga Hamleta do Poloniusza: „Słowa, słowa, słowa”.