Warto jednak zaglądać na karty polskiej klasyki literackiej, nawet takich opluwanych przez różne profesorskie gdule rasistów (w domyśle: także faszystów i antysemitów), jak Henryk Sienkiewicz. Dowiedzieć się odeń możemy, iż po katastrofie wojny domowej wywołanej przez warcholstwo polskiego szlachcica Zenobiego Chmielnickiego, który dla prywaty rozpętał kozacki bunt, gdy się go udało z najwyższym wysiłkiem stłumić - na osłabioną Rzeczpospolitą napadł potężny wróg zewnętrzny. Co zaś najgorsze, znalazł wewnątrz kraju całkiem sporo zwolenników.
Owi pomagierzy nie byli bezinteresowni - za wsparcie obcego panowania mieli zamiar wyrwać dla samych siebie kawał z owego „postawu czerwonego sukna, za które ciągną Szwedzi, Chmielnicki, Hiperborejczykowie, Tatarzy, elektor i kto żyw naokoło”. Tak postrzegali ojczysty (?) kraj zdrajcy z wyższych sfer wówczas i można mieć poważne obawy, że tak go widzą i dziś przywódcy polskich partii anty-polskich, sądząc z ich wrogich obronnym działaniom Polski wypowiedzi.
Oto odparliśmy kolejny atak na wschodnią granicę, a jednocześnie głowa sąsiedniego, sojuszniczego (!) państwa bez naszej wiedzy i zgody coś w tej sprawie „uzgadnia” z napastującym nas bandytą, coś mu także w naszym imieniu obiecuje, a przywódca totalnej opozycji spotyka się z tą kanclerską osobą i rozmawia – też nie wiadomo, o czym. W Sejmie zaś taż opozycja gremialnie głosuje przeciw zwiększeniu uprawnień polskiej Straży Granicznej w obliczu narastającego zagrożenia.
Cóż to wszystko znaczy, jeśli nie zmowę przeciw Rzeczypospolitej? Ostrzega przed tym mój znajomy z FB, osiadły w Polsce od lat Ukrainiec z Donbasu, Pan Mikołaj:
Patrzę na ten kryzys na granicy i widzę te same taktyki i te same metody działań jak i na Donbasie. Polacy będą musieli przejść przez to samo. Zostaną oskarżeni o >>zbrodnie<<, a rząd polski zamiast wsparcia zostanie oskarżony o to, że podnieca konflikt i prowokuje. Jeżeli podejmie zdecydowane działania, zostanie poproszony, by natychmiast przestać prowokować, żeby nie rozszerzać konfliktu. Organizacje międzynarodowe na terenie konfliktu będą przeszkadzać wojsku w obronie własnego kraju, jak to jest na Donbasie z OBWE. W końcu Polacy zrozumieją z żalem, że żadne umowy międzynarodowe i sojusze nic nie znaczą w obliczu konfliktu z Rosją i jej marionetkami. Cześć własnego społeczeństwa wesprze wroga. To wszystko już przeżyliśmy. W końcu przyjdzie uświadomienie, że liczyć można tylko na własnych zmęczonych i niedofinansowanych od lat żołnierzy i jeszcze kilka krajów przyjaznych i chętnych do pomocy z własnej woli.
[podkreślenie moje – J.L.]
Dobrze jest w tej krytycznej chwili właściwie rozpoznać prawdziwych przyjaciół, a wrogów zapamiętać do rozliczenia później. I jak powiada Pan Mikołaj:
„Trzymać się. Bo to tylko początek bitwy”.