11 listopada w siedleckim parku znaleziony został nieprzytomny 35-letni franciszkanin. Obrażenia głowy duchownego wskazywały na napaść i pobicie. Ranny kapłan zmarł następnego dnia rankiem. Kilka dni później na Dolnym Śląsku pijany agresor groził księdzu śmiercią, po czym go pobił.
Fizycznych napaści na duchownych było w tym roku znacznie więcej. Granice agresji wobec katolików zostały przesunięte, co widać nie tylko w sferze języka w przestrzeni publicznej, ale coraz częściej w postaci agresji fizycznej. Najgorsze, że coraz rzadziej podobne sytuacje budzą ostre reakcje potępienia. Dziś duchownych można atakować. Co innego, gdyby zaatakowano osobę LGBT. Wtedy rozpętałaby się ogólnopolska kampania oburzenia. Obronę Kościoła należy zacząć od wyraźnego sprzeciwu wobec ataków zwykle słownych, których doświadczamy na co dzień w pracy czy pośród znajomych. W innym przypadku nie zahamujemy narastającej spirali agresji i wulgarności spod znaku tzw. Strajku Kobiet czy skandalicznych wypowiedzi o „piłowaniu katolików”.