Podczas trwającego właśnie turnieju French Open jednego możemy być pewni – zawodnikom na pewno nie spadnie włos z głowy. Wielkoszlemowemu turniejowi towarzyszą bezprecedensowe środki bezpieczeństwa. – To jeden z najgorzej zorganizowanych turniejów wielkoszlemowych – mówi bez ogródek Agnieszka Radwańska.
- Na pewno turniej, jeśli chodzi o organizację, przestrzeń, praktycznie wszystko, że tak powiem „od szatni”, jest zdecydowanie najsłabszy w całym Wielkim Szlemie – dodaje Isia. -
Niedociągnięcia organizacyjne krakowiance rekompensuje samo miasto. Uwielbiam Paryż, można tutaj wyjść na spacer czy zakupy. Nie jest tak jak w Dausze czy Dubaju, że oprócz hotelu są tylko pustynia i biurowce – przekonuje Radwańska.
Teraz dodatkowo naszej najlepszej tenisistce będą przeszkadzały wzmożone środki bezpieczeństwa i patrole policji niemal na każdym kroku. W niedzielę w Paryżu odbyły się gigantyczne manifestacje przeciwko małżeństwom homoseksualnym. Wzięło w nich udział około 150 tys. Francuzów. Kolejne marsze spodziewane są w środę, kiedy w Montpellier dojdzie do pierwszego małżeństwa homoseksualistów. Na ulicach Paryża porządku pilnuje nawet 6000 policjantów. Pod bacznym okiem są także tenisowi kibice. To nowość, bo do tej pory udający się na Roland Garros fani nie byli obiektem zainteresowania mundurowych. Teraz jest inaczej. Także sam turniej zabezpiecza niespotykana do tej pory liczba elegancko ubranych ochroniarzy.
Organizatorzy drżą o bezpieczeństwo i spokojny przebieg zawodów. Oprócz protestów przeciwko małżeństwom homoseksualistów, Europą targają nastroje antyislamskie.
W takiej atmosferze przyjdzie czwórce Polaków grać o trzecią rundę French Open. Na kolejną łatwą wygraną liczy
Agnieszka Radwańska, której na drodze do trzeciej rundy stanie Mallory Burdette. Dla 22-letniej Amerykanki to pierwszy French Open w karierze. Obecnie zajmuje 80. miejsce w rankingu WTA i wyeliminowanie rozstawionej z numerem 4 Isi byłoby największym sukcesem w jej historii.
Z kolei młodsza siostra Isi,
Ula, zmierzy się z Dinah Pfizenmaier. Na młodszą z Radwańskich spadła prawdziwa lawina pochwał po tym, jak w dobrym stylu wyeliminowała Venus Williams.
Rywalizacji z Niemką dodaje pikanterii to, że w trzeciej rundzie może dojść do siostrzanego pojedynku. Naprzeciw Uli może stanąć Agnieszka.
Faworytem swojego spotkania jest także
Jerzy Janowicz. Rozstawiony z nr. 21 łodzianin zmierzy się z Robinem Haasem. 26-letni Holender zajmuje 66. miejsce w rankingu ATP. Choć z rakietą zaczął biegać bardzo wcześnie, bo już jako 2,5-latek, to w singlu nie odniósł większych sukcesów. Najlepiej radził sobie podczas turnieju w austriackim Kitzbuehel, gdzie wygrywał w 2011 i 2012 r. Znacznie lepiej prezentuje się w deblu. W styczniowym Australian Open awansował do finału gry podwójnej. Jerzyk, mimo że jest murowanym faworytem, nie zamierza lekceważyć rywala.
– Nie grałem z nim jeszcze, ale na pewno jest to ciężki przeciwnik. Każdy w Wielkim Szlemie zazwyczaj gra swój najlepszy tenis, każdy jest najlepiej przygotowany technicznie i głodny zwycięstw. Cóż, zobaczymy, jak będzie. Na pewno stara się grać agresywnie z głębi kortu i ma mocny serwis, więc po prostu będę musiał chyba grać bardziej agresywnie od niego i tyle – mówi Janowicz.
Jego dobry znajomy
Michał Przysiężny sprawił sporą niespodziankę, przebijając się do drugiej rundy turnieju głównego. O awans dalej będzie jednak niezmiernie trudno, bo na drodze Przysiężnego stanie Richard Gasquet, turniejowa siódemka i dobry znajomy Janowicza. Jerzyk rozprawił się z nim podczas turnieju w Rzymie. –
Michał to mój najlepszy przyjaciel ze środowiska tenisowego, trzymamy się razem i mam nadzieję, że będziemy wygrywali tu kolejne mecze. Nie wiem, czy będę mu przydatny przed grą z Gasquetem, bo on ma zupełnie inny tenis – jednoręczny bekhend i dużo używa slajsa, więc raczej po prostu powiem mu jak gra Gasquet, a na pewno nie będę ustawiał mu taktyki. Będzie zupełnie inna niż u mnie – dodaje Janowicz.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Krzysztof Oliwa