Nawrocki w wywiadzie dla #GP: Silna Polska liderem Europy i kluczowym sojusznikiem USA Czytaj więcej w GP!

Zabawa w dwa ognie, czyli dlaczego Polska nie posiada dziś niepodległej opozycji…

Zasługą Tuska jest upowszechnienie obrazu opozycji jako notorycznych zdrajców polskich interesów.

Każdy, kto wymyśliłby propolski model funkcjonowania w opozycji do Prawa i Sprawiedliwości, mógłby obecnej władzy napytać biedy. Póki co jednak Jarosław Kaczyński umiejętnie zagospodarowuje tzw. patriotyczny elektorat i nie ma w tej materii znaczącej konkurencji. Platforma Obywatelska wybrała zupełnie inny model konfrontacji, w której nie ma mowy o żadnej uczciwej rywalizacji.

Uruchomiona obecnie w Polsce fizyka politycznego sporu jest bardzo dewastująca dla państwa i jednocześnie utrzymuje bipolarny podział sceny. Z jednej strony jest cały nurt grup nastrojonych i uformowanych patriotycznie, z drugiej opozycja, która nie jest w stanie samodzielnie konkurować na polskim rynku i dla przedłużenia perspektywy dalszego istnienia potrzebuje zewnętrznego wsparcia.

Dzisiejszy model funkcjonowania PO skazuje jej członków na coraz bardziej tragiczny sposób działania. Ludzie Tuska zaciągają bowiem coraz większy dług w Berlinie. Nie chodzi tu oczywiście o proste finansowanie, lecz o całościowe wsparcie i ideowe zakorzenienie. To jednak – wbrew pozorom – nie jest sposób na niezależne funkcjonowanie.

Takie długi płaci się potem ustępstwami, które niszczą niepodległość kraju.

W Polsce tradycja budowania stronnictw politycznych w oparciu o niemieckie lub rosyjskie wpływy ma wielkie i paskudne korzenie. Od czasów przekupionych magnatów i związków targowickich przeszliśmy przez mniej lub bardziej ugodowe wobec zaborców stronnictwa aż do czynnej ekspozytury zdrady, jaką była Polska Zjednoczona Partia Robotnicza. 

Bezwstyd jawnej zdrady Polski nie doczekał się nigdy wyraźnego napiętnowania. Ba, zdrajcy z PRL dziś kreowani są na mentorów demokracji i swobód wszelakich.

Wyznawcy zdrady i zaprzedania się sowieckiej Moskwie dziś brylują na europejskich salonach i pomimo coraz bardziej geriatrycznych ograniczeń z niewysłowioną bezczelnością pouczają Polaków. Tu mści się wielowiekowa cierpliwość naszego narodu – mści się, pokazując, że nieukarana zdrada jątrzy się potem wymiotami czerwonych kacyków, którzy uważają, że nadal mają prawo wszystkich pouczać, bo żaden Polak – poza Helskim – porządnie im mord nie sprał. 

Kto jednak dopuścił czerwone wampiry do drugiego życia? Kto udzielił im politycznej kroplówki? Ano partia Donalda Tuska, partia, która udając solidarnościowe korzenie, wyrosła pasiona ewidentnym wsparciem ze strony postkomunistycznych oficerów bezpieki oraz niemieckich drożdży. Sam Tusk nie jest przecież niczym innym jak tylko nadwiślańską kreacją uniżonego i niepoważnego wasala kanclerz Angeli Merkel, która nie tylko ulepiła go z niczego, lecz także tchnęła w niego energię, która dała mu bezczelność ponownego ubiegania się o liderowanie polskiej polityce. Gdyby przykładać do tego dziejową miarę, jest to sytuacja Henryka Walezego, któremu nie poszło we Francji i z podkulonym ogonem wracał nad Wisłę, aby ponownie ubiegać się o koronę, którą demonstracyjnie pogardził. 

Właśnie zasługą Tuska jest upowszechnienie obrazu opozycji jako notorycznych zdrajców polskich interesów. Dziś pomysł na opozycyjność wiąże się automatycznie z wynoszeniem sporu poza granice naszego kraju i poszukiwaniem wsparcia obcych – choćby najbardziej dla Polski wrogich – sił. Upowszechniła się swoista moda na obrażanie wszystkiego, co polskie, i jednocześnie uniżone służenie wszelkim instytucjom i ludziom, którzy mogą Polskę atakować z zagranicy. Praktycznie po stronie dzisiejszej opozycji trudno jest znaleźć coś, czego nie wypada zrobić. Ta degrengolada etyczna skutkuje najbardziej kuriozalnymi akcjami, które nie tylko nie mogą uchodzić za poważne, lecz nawet w słabej komedii uznane byłyby za poniżające wygłupy. Czy z takim ładunkiem można budować wizję funkcjonowania kraju, która nie polegałaby na niewolniczym spełnianiu żądań Moskwy i Berlina?

Problemem Polski jest dziś brak niepodległej i przywiązanej do wizji silnego państwa polskiego opozycji. Mamy niezbyt udolny obóz skupiony wokół Jarosława Kaczyńskiego, który popełnia wiele błędów i często – z braku dalekosiężnej wizji polityki zagranicznej – wpada w sidła zastawiane przez niechętne polskiej niepodległości kręgi europejskich neokomunistów i całkowicie wiszącą na obcych wpływach opozycję. 

Najgorsza w tym wszystkim jest rutyna, która sprawia, że PiS pasuje dziś właśnie taka opozycja, a sama opozycja nie wyobraża sobie istnienia bez czarnego luda w postaci Kaczyńskiego i pisowców. Takie uprawianie polityki jest nie tylko dewastujące dla polskiej niepodległości i budowania prawdziwych elit naszego kraju, lecz także jałowe i pozbawione impulsu, który może pchnąć Polskę ku bardziej ustabilizowanemu istnieniu jako niepodległe państwo. Czasem odnoszę wrażenie, że PiS nie chciałby innej opozycji, takiej, która byłaby w stanie wypunktować jego potknięcia z perspektywy budowania siły państwa i prowadzenia zręcznej polityki na zewnątrz. 

Czy w dzisiejszej Polsce może w ogóle powstać niepodległościowa myśl, która byłaby uniezależniona od sporu Tusk–Kaczyński? 

 



Źródło: Gazeta Polska

Witold Gadowski