Jeśli Donald Tusk dostaje list z pogróżkami, to stoi za tym, jakżeby inaczej, Jarosław Kaczyński. Na twitterowym filmiku przewodniczący PO stwierdza wprost, że to prezes PiS odpowiada za narastającą w Polsce falę nienawiści. A przecież groźby wobec polityków nie są nowością.
Marszałek Ryszard Terlecki przyznał, że pogróżki rządzący otrzymywali wiele razy.. Dziś Tusk budzi się z ręką w nocniku i lamentuje nad nienawiścią w życiu puAblicznym. Czy to nie Janusz Palikot chciał zestrzelić i wypatroszyć Jarosława Kaczyńskiego? Czy to nie opozycja przyklaskiwała tzw. Strajkowi Kobiet z hasłami „J…ć PiS”? Czy to nie biura poselskie posłów PiS były w ostatnim czasie dewastowane? Czy to nie za aprobatą opozycji padały obelgi i groźby w stronę Trybunału Konstytucyjnego? Donald Tusk, który od lat jest jedną z najbardziej wpływowych postaci polskiej polityki, zachowuje się, jakby dopiero się w niej zjawił i za nic nie odpowiadał. Wojciech Roszkowski w „Buncie barbarzyńców” trafnie dostrzega, że PiS jest w tej wojnie ofiarą, a nie napastnikiem, albowiem „bezkarna pogarda i nienawiść wobec sympatyków PiS leją się strumieniami”.