Pewne grono polskich celebrytów od jakiegoś czasu usilnie występuje przeciwko wszystkiemu, co związane z rządem Prawa i Sprawiedliwości. Jednym z nich jest aktor Maciej Stuhr, który tym razem pokusił się o niezbyt udaną parodię... Jarosława Kaczyńskiego. Jego wierni fani pieją z zachwytu, ale pozostali komentują raczej w negatywnym tonie.
Ostatnimi czasy media sprzyjające opozycji zamiast interesować się naprawdę ważnymi sprawami, wolą zastanawiać się nad tym, czy Jarosław Kaczyński zasnął, czy nie zasnął na konferencji prasowej, i jak miał założony zegarek.
Z trendem postanowił pójść jeden z ulubieńców antyrządowych mediów, Maciej Stuhr. Nagrał film, w którym chciał sparodiować Jarosława Kaczyńskiego. Z marnym rezultatem.
Panie, panowie, rodacy. Powiem teraz najważniejsze słowa o Polsce. Otóż Polska…
- mówił Stuhr, po czym zaczął zamykać oczy.
Nagle poderwał się i spojrzał na zegarek, po czym dodał „czas już na mnie”.
Nagranie podzieliło obserwatorów Stuhra. Jedni byli zachwyceni, drudzy wręcz przeciwnie. „Szkoda słów, marny aktorzyna z pana!; Żenada, żart poziom gimbazy. Mocne 2/10” - brzmiały niektóre z komentarzy.