Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Pomówiony o gwałt chce sprawiedliwości. Jakimowicz: Krysiak „rzucił kamieniem” i unika sądowej konfrontacji

W związku z publikacjami (w styczniu br.) w mediach społecznościowych, a także na licznych portalach i łamach gazet, aktor i dziennikarz TVP Info Jarosław Jakimowicz wytoczył proces o zniesławienie Piotrowi Krysiakowi, który wg niego miał go bezpodstawnie oskarżyć o gwałt na uczestniczce konkursu Miss Generation 2020. Spekulacji Krysiaka dotychczas nie potwierdzono, a ten - jak twierdzi Jakimowicz - unika konfrontacji z wymiarem sprawiedliwości.

Jarosław Jakimowicz
Jarosław Jakimowicz
telewizjarepublika.pl/screenshot

Według Piotra Krysiaka, zdarzenie miało mieć miejsce w hotelu Parisel Palace w Klimkach pod Łukowem. Krysiak poinformował, że ofiarą mogła być dyrektorką marketingu i PR w jednej z brytyjskich firm. Dodał, że sprawę bada prokuratura w Łukowie, podlegająca prokuraturze w Lublinie. Ponadto na początku lutego 2021 r. Krysiak napisał, że Jakimowicz miał molestować statystkę na planie filmu „Zenek”. Ta „rewelacja” także stała się częścią pozwu przeciwko Krysiakowi. Jakimowicz pozwał też telewizję TVN, która wyemitowała rozmowę dot. rzekomego gwałtu z Piotrem Krysiakiem.

Sprawę szeroko relacjonowała Niezalezna.pl, publikując oświadczenia Jakimowicza, a także informacje policji i prokuratury i świadków.

- Według opowieści, którą przytacza Piotr Krysiak, ja miałem wtargnąć do pokoju tej dziewczyny i ją zgwałcić, a potem zastraszać, żeby nikomu o tym nie mówiła. Sytuacja była jednak zgoła inna i może to potwierdzić hotelowy monitoring oraz świadkowie

- tłumaczył nam Jarosław Jakimowicz i dotychczas jego słów nikt nie zakwestionował.

Weryfikując szczegóły zdarzenia, portal Niezalezna.pl kontaktował się m.in. z prokuraturą, policją, organizatorem imprezy, a także przedstawicielami hotelu, w którym miało dojść do wspomnianych wydarzeń. Ci ostatni poprzestali na oświadczeniu, że jedynie użyczyli swoich pomieszczeń, a o sytuacji dowiedzieli się z doniesień medialnych i nie mają "dodatkowej wiedzy".

Natomiast prokurator Agnieszka Kępka z Prokuratury Okręgowej w Lublinie potwierdziła, że takie postępowanie jest prowadzone. Wszczęto je 3 lutego (dzień po zakończeniu spotkania uczestniczek Miss Generation pod Łukowem) po otrzymaniu notatki służbowej od policjantów z... Warszawy. Interweniowali oni na Dworcu Centralnym z związku niepokojącym zachowaniem kobiety.

Kępka nie ujawniła treści notatki. Przyznała jednak, że postępowanie łukowskiej prokuratury nie obejmuje wydarzeń w Warszawie. Ustaliliśmy, że policjanci zareagowali wówczas w związku z incydentem na peronie. Jak się później okazało, z udziałem uczestniczki wyborów miss, która ma oskarżać dziennikarza TVP Info o gwałt.

Tymczasem, jak wynika z naszych informacji, Jakimowicz nie był dotychczas nawet przesłuchany przez prokuraturę ws. rzekomego gwałtu, o którym pisał Krysiak.

W marcu br. Prokuratura Rejonowa w Łukowie w piśmie skierowanym do dziennikarza TVP Info poinformowała go, że „nie jest stroną postępowania” i w związku z tym nie przysługuje mu prawo wglądu do informacji o „toku i ustaleniach śledztwa”.

Zdesperowany medialną nagonką Jarosław Jakimowicz, pod koniec kwietnia 2021 r. poprosił nawet o pomoc Rzecznika Praw Obywatelskich. W odpowiedzi datowanej na 12 maja 2021 r., Biuro RPO poinformowało, że w związku z „opublikowaniem przez szereg mediów” informacji o „gwałcie”, jakiego wg relacji udostępnionej przez Piotra Krysiaka mógł dokonać Jakimowicz, „Rzecznik wszczął postępowanie wyjaśniające”.

RPO zwrócił się też do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji o rozpoznanie wniosku Jakimowicza „w kwestii informacji publikowanych przez media” oraz do Prokuratury Okręgowej o informację dot. „toczących się postępowań” w tej sprawie. W kolejnym piśmie skierowanym do dziennikarza TVP Info, RPO odpisał, że nie może mu pomóc, bo żadna prokuratura nie zajmuje się sprawą opisywanego przez Piotra Krysiaka rzekomego gwałtu na uczestniczce Miss Generation 2020.

Niezależnie od tego Jarosław Jakimowicz próbuje dochodzić swoich racji na gruncie prawa cywilnego, kierując pozew przeciwko Piotrowi Krysiakowi o naruszenia dóbr osobistych.

- Proszę postawić się w sytuacji, w której znalazła się moja żona i dzieci. Ta sprawa bardzo boleśnie ich dotknęła, tym pomówieniem niszczy się także ich życie. Mogę zapewnić, że zrobię wszystko, by udowodnić swoją niewinność

– mówił w styczniu br. w rozmowie z Niezalezna.pl Jarosław Jakimowicz.

Okazuje się, że w tym przypadku także pojawiły się nieoczekiwane komplikacje, bo jak twierdzi dziennikarz TVP Info, oskarżający go Piotr Krysiak „nie odbiera korespondencji” sądowej.

Pozew Jakimowicza zawisł więc na włosku, a sąd skłaniał się już do zawieszenia postępowania w związku z niemożnością doręczenia go Piotrowi Krysiakowi.

Jakimowicz próbował doręczyć Krysiakowi pozew m.in. przy pomocy komornika, jednak i to okazało się nieskuteczne. Komornik mimo prób, nie był w stanie doręczyć pozwanemu korespondencji. 

Sąd Okręgowy w Warszawie (I Wydział Cywilny) zarządził więc ponowne doręczenie odpisu pozwu Piotrowi Krysiakowi, który wg Jarosława Jakimowicza unika konfrontacji w z wymiarem sprawiedliwości. Ponadto sąd poinformował strony i ich pełnomocników, że mogą skorzystać z możliwości wskazania swoich numerów telefonów oraz adresów mailowych w celu usprawnienia komunikacji z sądem.

Nie rozstrzygając, kto z obu zainteresowanych mówi prawdę, zapewne wielu z nas spotkało się z sytuacją w której urzędnik pocztowy przed wydaniem listu poleconego informuje adresata, kto jest nadawcą korespondencji. Jest to dość prosty sposób na uniknięcie odbioru tego typu pism procesowych, sądowych itp., co wiąże się także z biegiem okresów ustawowo przewidzianych na odpowiedź, protest itp.

Piotr Krysiak pytany przez nas czy otrzymał odpis pozwu Jarosława Jakimowicza, zaprzeczył. - Nie, nie otrzymałem odpisu pozwu od pana Jarosława Jakimowicza, bo z tego co pamiętam, to sąd zawiesił to postępowanie i polecił panu Jakimowiczowi dostarczyć mi ten pozew osobiście - albo przez komornika, albo ustalić adres pod którym zamieszkuję - powiedział nasz rozmówca.

- Na samym początku, zaraz po swojej publikacji powiedziałem, że ja przed panem Jakimowiczem w tej sprawie i w żadnej innej uciekać nie będę

- tłumaczył.

- Wszystkie redakcje w kraju wiedzą gdzie przebywam, więc nie wiem jaki problem ma pan Jakimowicz - dodał.

Podkreślił, że od czasu publikacji [której skutkiem było złożenie pozwu przez Jakimowicza-red.] „wielokrotnie” był w Polsce. - W tym czasie nie dostałem nic od pana Jakimowicza, ani od jego pełnomocników, ani od sądu - wyjaśniał Piotr Krysiak. 

 



Źródło: niezalezna.pl

Przemysław Obłuski