- W stolicy Zagłębia obelisk upamiętniający ofiary mordu dokonanego przez komunistów został zniszczony i nikt go nie odnawia. Druga rzecz, ostatni zabytkowy barak po sowieckim obozie pracy w dzielnicy Sosnowca - Kazimierzu, rozpada się na naszych oczach, bo miasto nie jest zainteresowane ratowaniem go. Tymczasem za publiczne pieniądze "Teatr Zagłębia" prezentuje sztukę, w której transseksualista udający Ewę Demarczyk drwi ze zmartwychwstania Jezusa. Skutki? Brak poszanowania dla tradycji i wartości, i np. kilkakrotnie zniszczony przez chuliganów pomnik św. Jana Pawła II - wylicza w wywiadzie dla Niezalezna.pl Piotr Ociepka, radny PiS z Sosnowca.
Prezydent Sosnowca, Arkadiusz Chęciński reprezentuje Platformę Obywatelską, podobnie, jak większość rządząca w stolicy Zagłębia.
Tak. A w "Teatrze Zagłębia", szacownej instytucji kultury, utrzymywanej za publiczne pieniądze, prezentowany jest stand up "Czas wypadł z ram". Byłem na tym spektaklu tylko 30 minut i wyszedłem... Inni widzowie też wychodzili trzaskając drzwiami. Transseksualista w roli Ewy Demarczyk drwi z Chrystusa i śpiewa: "umierałam na scenie kilkadziesiąt razy i zawsze zmartwychwstałam. Nie to, co jakiś tam Jezus z jednym, marnym zmartwychwstaniem. On mnie może w pewną część ciała pocałować". To antykultura i mowa nienawiści! Ciekawe czy teatr miałby odwagę wystawić spektakl, w którym zadrwiłby z Mahometa. Mieszkańcy są oburzeni, negatywnie o spektaklu wypowiedziała się nawet radna z Platformy Obywatelskiej. Tymczasem spektakl "Czas wypadł z ram" nie został zdjęty z afisza. W mieście nie ma za to pieniędzy na ratowanie zabytków i mówienie o historii współczesnej.
To znaczy?
Zbigniew Wysocki, działacz społeczny z Sosnowca-Kazimierza zabiega od 1,5 roku, by ratować ostatni barak działającego tu w czasach sowieckich obozu pracy (obiekt może pochodzić też z II wojny światowej). Zabytek upamiętnia przede wszystkim jednak obóz pracy, w którym przebywało prawie tysiąc osób. Obecnie stan jego utrzymania bulwersuje. Jest zarośnięty trawą i chwastami, ma powybijane okna i przeciekający dach. Obiekt jest wpisany do ewidencji zabytków, tu byli torturowani i mordowani więźniowie i w czasie II wojny światowej, i w czasach sowieckich. Na tym terenie jest wydana zgoda na przeprowadzenie poszukiwań georadarem i innymi urządzeniami, by zbadać, czy w pobliżu są groby więźniów. Teren zbada Stowarzyszenie Eksploracyjno-Historyczne "Szaniec" 1863 z Dąbrowy Górniczej do końca tego roku i wnioski przekaże opinii publicznej. Jak tak dalej pójdzie, nie będzie jednak już czego badać. Miasto zasłania się brakiem pieniędzy na ratowanie zabytku. Skutki nie szanowania tradycji w Zagłębiu są potem opłakane, w ciągu ostatnich kilku lat kilkakrotnie młodzi ludzie zniszczyli obelisk upamiętniający wizytę w Sosnowcu św. Jana Pawła II. Popisali go pentagramami i wulgarnymi napisami, roztrzaskali też płyty, na których jest postawiony.
W tym roku w Sosnowcu miało też miejsce inne bulwersujące zdarzenie.
Kilka tygodni temu został zniszczony krzyż upamiętniający śmierć rodziny Mackiewiczów związanych z AK i Jerzego Piwowarczyka zamordowanych przez milicję w 1945 r. Nie wiadomo, czy został zdewastowany przez chuliganów, czy zaniedbany obiekt uszkodziła wichura. Sprawa trafiła do prokuratury. Miejsce nie jest monitorowane, znajduje się w lesie przy dawnej kopalni, gdzie wrzucono zwłoki zamordowanych. Nie wiadomo więc, co się stało z obeliskiem. Jest to bulwersujące, bo wiemy jak przebiegało wyzwolenie po 26 stycznia 1945 roku. To nie tylko mord Mackiewiczów w lutym 1945, ale też inne tragiczne wydarzenia między innymi na początku marca 1945 r. czerwonoarmiści zamordowali księdza, proboszcza parafii św. Joachima w Sosnowcu, który stanął w obronie swojej gospodyni. I dalej sprawa komendanta milicji w Sosnowcu - Kazimierzu Górniczym, który został skazany na karę śmierci za dokonane zbrodnie, ale włos z głowy mu nie spadł. Zostaje ułaskawiony przez Bieruta i odbywa tylko karę dwóch lat więzienia. Zniszczenie obelisku, to wielka szkoda, bo w Ostrowach Górniczych dzielnicy Sosnowca są obchody ofiar mordu, rocznica wybuchu II wojny światowej, jest bieg "Tropem wilczym", a tymczasem pewne rzeczy są tolerowane. To kuriozum.