Jarosław Gowin nie schodzi z telewizyjnych ekranów. Sprawa in vitro, potencjalnego handlu zarodkami, ba, nawet rozważanie, czy „Wyborcza” i TVN zmanipulowały słowa ministra sprawiedliwości, są wałkowane już dni całe.
Problem ministra Gowina istnieje - przyznaje sam premier, a media z TVN24 na czele snują rozważania nad „konserwatywnym”, ale „kłopotliwym” ministrem. Dzięki temu wiemy, że Gowin to „przywódca konserwatywnego skrzydła partii”. Ów spektakl przeznaczony jest m.in. dla tych wyborców PO, którzy odwracają się od niej, gdy ujawniło się jej postkomunistyczne, lewicowe oblicze. Chodzi też o próbę wyhodowania Gowina na kontrolowanego przez Tuska lidera prawicy, o manewr na wzór tego, jaki PO udał się na lewej stronie dzięki Januszowi Palikotowi, gdy spacyfikowano SLD.
To plan długofalowy, będzie miał jeszcze niejedną odsłonę - dlatego warto pamiętać, że Gowin nie jest politykiem, który działałby bez porozumienia z Donaldem Tuskiem i że żadne bunty nie są i nigdy nie były mu w głowie. Dziś chętnie służy do przykrycia faktycznych kłopotów premiera - podejrzeń o korupcję ministra transportu czy zagadkowej strategii rządu wokół sprzedaży Azotów.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka