Po cichu mija 31 lat od weryfikacji, wraz z procedurą odwoławczą, funkcjonariuszy bezpieki. Służba Bezpieczeństwa transformowała w Urząd Ochrony Państwa, a niedawni oprawcy – niekiedy z pokwitowaniami od członków opozycji – zaliczyli miękkie lądowanie w nowych służbach specjalnych.
Spośród 14 tys. aplikujących esbeków aż ponad 60 proc. z nich przekonało „weryfikatorów” do swych szlachetnych intencji, fachowej wiedzy i kwalifikacji. Co gorsza, zatrudnienie w aparacie bezpieczeństwa III RP znalazło się nawet dla typów spod ciemnej gwiazdy, czyli wyjątkowych kreatur z komórki „D” pionu zwalczającego Kościół – wszak należało ich potraktować z „chrześcijańskim miłosierdziem”. Niestety, skutki tamtych zaniechań odbiły się elitom politycznym czkawką – był to przyczynek do gry hakami, szantażów i afer w III RP. Sam tego chciałeś, Grzegorzu Dyndało…