Szok, prowokacyjne wystąpienie, skandal dyplomatyczny, ambasador zrobił awanturę – tak niemieckie i polskojęzyczne media komentowały wystąpienie ambasadora RP w Berlinie Andrzeja Przyłębskiego podczas uroczystej sesji parlamentu Brandenburgii z okazji 30-lecia Traktatu Polsko-Niemieckiego. Cóż takiego powiedział Przyłębski, że np. „Der Tagesspiegel” zarzucił mu krytykę niemieckich mediów za kreowanie negatywnego wizerunku Polski? Powiedział prawdę: „Niemiecka telewizja publiczna, finansowane ze środków publicznych radiostacje oraz czołowe gazety piszą o Polsce jako o kraju niemal totalitarnym, kraju bezprawia i upadku demokracji.
Krytykowane w Niemczech strefy wolne od LGBT, które podobno uchwalały niektóre polskie samorządy, to oczywiste kłamstwa” – mówił Przyłębski. Przypomniał, że Polska finansuje naukę języka niemieckiego niewielkiej grupy dolnośląskich Niemców za 50 mln euro rocznie, a bogate Niemcy nie są w stanie zasilić szkolnictwa polonijnego zaproponowaną dopiero w bieżącym roku kwotą 5 mln euro. – To, z czym naprawdę mamy w Polsce do czynienia, to swego rodzaju „zdrada elit”, w tym „rokosz” sędziów, którzy porzucili ideały swego zawodu – mówił ambasador. A może prawda ich wyzwoli?