Joe Biden nie będzie dalej dyskutował z Republikanami w sprawie ustawy finansującej remonty i budowę nowej infrastruktury - poinformował Biały Dom. Prezydentowi USA nie udało się osiągnąć porozumienia. Źródła jednej z amerykańskich telewizji twierdzą, że negocjacje odbywały się w przyjaznej atmosferze, ale Biden uznał, że nie mają szans powodzenia.
Obie partie zgadzają się ze sobą, że infrastruktura w USA – drogi, mosty, tory kolejowe etc. - jest w kiepskim stanie i wymaga sporych inwestycji. Już Donald Trump mówił, że konieczne będzie przyjęcie w tym celu odpowiedniej ustawy budżetowej. Po przejęciu władzy Demokraci postanowili ją stworzyć. Ta jednak nie spodobała się Republikanom. Zwrócili uwagę na jej gigantyczne koszty, na które ich zdaniem zmagającego się z pandemicznym kryzysem kraju po prostu nie stać oraz na to, że bardzo mocno naciągnęli definicję infrastruktury aby sfinansować ważne dla siebie sprawy. Nie podoba im się także pomysł podwyższenia podatków aby za nią zapłacić.
Demokraci potrzebują poparcia co najmniej 10 Republikanów aby ta ustawa w ogóle trafiła pod głosowanie w Senacie. W tym celu Biden rozmawiał z grupą republikańskich senatorów pod przewodnictwem Shelley Capito. Celem tych rozmów było powstanie kompromisowej propozycji. Do tego jednak nie dojdzie gdyż Biden postanowił zerwać negocjacje.
Źródło telewizji Fox News twierdzi, że same negocjacje odbywały się w przyjaznej atmosferze. Biden zerwał je bo stwierdził, że nie doprowadzą do kompromisu. Uznał, że Republikanie nie są wystarczająco skłonni do kompromisu i ich propozycja jest zbyt mała. Miał także uznać, że republikańskie plany sfinansowania tej ustawy bez podnoszenia podatków były zbyt mało konkretne.
Jak informuje Fox News Republikanie ostatecznie zgodzili się na ustawę o wartości 928 miliardów dolarów, podczas gdy ostatnia propozycja Bidena była warta 1,7 biliona dolarów. Capito poinformowała w oświadczeniu, że oprócz tej różnicy Biden nie chciał słuchać ich „wielu praktycznych opcji” zapłacenia za nią i nalegał na podwyżkę podatków, co ich zdaniem byłoby „szkodliwe dla obywateli, rodzin i małych firm”. Dodała, że nadal wierzy w to, że uda się uzyskać ponadpartyjny kompromis.
Sam Biden najwyraźniej też w to wierzy gdyż po upadku negocjacji z Republikanami rozpoczął negocjacje z tzw. G20, jak nazywa się nieformalną grupę zrzeszającą centrowych senatorów z obu partii, w tym Mitta Romneya, Joe Manchina, Kyrsten Sinemę czy Billa Cassidiego. Biden ma zamiar z nimi rozmawiać o kompromisowej propozycji pomimo tego, że następne dni spędzi w Europie. Pierwsza z tych rozmów miała mieć miejsce już we wtorek. Rzecznik Białego Domu Jen Psaki powiedziała, że zachęcał ich do tego, żeby namawiali innych członków swojej partii na stworzenie kompromisu. Romney natomiast ujawnił, że mają już swoją propozycję, ale jej szczegóły ujawnią publicznie dopiero kiedy zyskają dla niej poparcie co najmniej 20 senatorów.
Równocześnie z upadkiem negocjacji ponadpartyjna grupa kongresmanów z Izby Reprezentantów, Caucus Rozwiązywania Problemów, złożyła własną propozycję ustawy o infrastrukturze. Ta kosztowałaby 1,249 biliona dolarów wydanych w ciągu ośmiu lat, z czego 761,8 miliarda będzie przeznaczona na nowe projekty infrastrukturalne. Na razie nie jest jasne kiedy ich propozycja przyjmie konkretne kształty i trafi pod głosowanie oraz jak zareagują na nią Republikanie w Senacie.
Demokraci mają jeszcze jedną możliwość przyjęcia tej ustawy. Jest nią procedura zwana reconciliation, która wyeliminowałaby możliwość zablokowania głosowania przez Republikanów i pozwoliłaby ją przyjąć głosami samych senackich Demokratów i wiceprezydent Kamali Harris. Lider senackiej większości Chuck Schumer otwarcie mówił, że wchodzi to w grę, ale Biały Dom na razie nie odniósł się do tego planu. W ten sposób Demokraci przyjęli ostatnią kontrowersyjną tarczę antykryzysową po tym, kiedy negocjacje w jej sprawie z Republikanami utknęły w martwym punkcie.
Ta metoda ma jednak pewien istotny minus. Senacka parlamentariusz – urzędnik odpowiedzialna za interpretowanie regulaminu Senatu – powiedziała Demokratom, że w tym roku fiskalnym mogą użyć tej procedury jeszcze tylko jeden raz i wielu z nich uważa, że lepiej na razie zostawić ją w rezerwie. Nie ma też żadnej gwarancji, że wszyscy Demokraci poprą wprowadzenie tej ustawy w tym kontrowersyjnym trybie. Największe obawy lewicy budzi postawa senatora Manchina, który wielokrotnie krytykował to, że nie próbują uzyskać kompromisu z prawicą. On sam jednak jak na razie nie stwierdził jasno, że zagłosuje przeciwko ustawie wprowadzanej w tym trybie.