Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Przestaną nadawać dla Polaków na Wschodzie?

Polskie Radio mimo umowy dot. nadawania audycji na Ukrainie odstępuje od nadawania dla rodaków na Wschodzie.

Polskie Radio mimo umowy dot. nadawania audycji na Ukrainie odstępuje od nadawania dla rodaków na Wschodzie.

Polskie Radio zerwało umowy na nadawanie po polsku na Wschodzie z dotychczasowym ukraińskim pośrednikiem. Zarząd publicznego nadawcy zdawkowo wyjaśnił, iż wcześniejsze umowy z Agencją Medialną Abramczuk były nieprecyzyjne i niekorzystne.

Taki krok oznacza przerwanie nadawania w wielu miastach regionach, w tym wokół miast takich jak Dniepropietrowsk, Zaporoże, Odessa, Tarnopol, Czerkasy, Winnica, Żytomierz, Chmielnicki czy Równe. W tych czterech ostatnich miastach jeszcze w grudniu Polskie Radio emitowało audycje w języku polskim. Zerwano też umowę, która gwarantowała emisję polskich audycji w ukraińskim Iwano-Frankowsku i Lwowie i w białoruskiej Dąbrowicy. Radio nie nadaje też po polsku od stycznia 2010 r. w drugim co do wielkości mieście Łotwy Dyneburgu, gdzie mieszka wiele osób mających polskie korzenie.

W takiej sytuacji Niezależna.pl zwróciła się do Polskiego Radia o informację, czy spółka zabiega nowego kontrahenta, czy też zaprzestanie nadawania dla Polaków na Wschodzie. Wówczas rzecznik Polskiego Radia Radosław Kazimierski zapewniał, że trwają rozmowy z lokalnymi rozgłośniami na Ukrainie.

Zapytaliśmy więc w trakcie negocjacji Dyrektora Cajznera, o ewentualność odstąpienia Polskiego Radia od nadawania audycji dla Polaków na Wschodzie. – Dlaczego miałoby tak się stać, przecież nadawanie po polsku jest integralną częścią tego programu – dziwił się Cajzner. – Zapewnia to umowa Polskiego Radia z MSZ – mówił Cajzner. Dodał, że Radio zabiega o nowe umowy. Ale o szczegółach tych rozmów nie chciał nas poinformować.

Jednak czas upływał, a efektów negocjacji nie było widać. W trakcie pozyskiwania nowego kontrahenta na Ukrainę udali się wiceszef Polskiego Radia Władysław Bogdanowski i dyrektor PRdZ Marek Cajzner. Rezydowali w luksusowym Hotelu Opera w Kijowie, w którym za dobę dla jednej osoby trzeba zapłacić nawet do 870 dol. Dyrektor Cajzner nie potrafił wyjaśnić, dlaczego nie wybrano tańszego miejsca na nocleg, by nie nadużywać finansów publicznej kasy Radia.

– Nie ja wybieram hotele. Podróż była zorganizowana w ostatniej chwili. Gdy wyjeżdżam za granicę, potrzebuję jedynie prysznica i miejsca do spania. Nie wiem, w jaki sposób doszło do wyboru tego hotelu – tłumaczył Cajzner.

Na kilka dni przed końcem roku i wygaśnięciem zerwanej umowy 21 grudnia Polskie Radio ogłosiło podpisanie nowego kontraktu na nadawanie audycji redakcji ukraińskiej Polskiego Radia z jedną z większych tamtejszych sieci radiowych „Radio-Era”. Władze spółki przedstawiają umowę jako sukces w związku z większym zasięgiem nadawania na Wschodzie nie wspominają jednak o tym, w czyich rękach jest ukraiński koncern. Jedną z czołowych postaci jest w nim biznesmen Andrij Derkacz. To absolwent szkoły KGB, który dzięki zażyłej znajomości z byłym prezydentem Leonidem Kuczmą w czasach jego prezydentury pełnił funkcję wiceszefa Służby Kontroli. Biznesmen jest synem Leonida Derkacza, wieloletniego szefa spadkobierczyni KGB na Ukrainie – służb specjalnych SBU. Andrij Derkacz jest wreszcie współzałożycielem kompanii Era i prezesem spółki Telegraf. Znany jest również jako autor koncepcji „Razem z Rosją do Europy”.

Według informacji Niezależnej.pl audycje radiowe dla Polaków na Ukrainie nie będą nadawane na żywo, a ukraiński kontrahent zastrzegł na wstępie, jakich tematów nie życzy sobie w polskich audycjach. Skierowaliśmy w tej sprawie pytania do Polskiego Radia. Rzecznik spółki stwierdził, iż „Era nie może wpływać na treść otrzymanych przez Polskie Radio materiałów”. Potwierdził, że audycje nie będą nadawane na żywo, lecz nie inaczej było do tej pory. Stwierdził też, że nowe umowy nie zmniejszą dotychczasowego czasu nadawania audycji, podkreślił jednak, że w lepszym czasie antenowym.

Paweł Majcher z zarządu Polskiego Radia nie chciał wypowiadać się w sprawie obwarowań w umowie z Radiem Era i radził w tej sprawie kontakt z wiceprezesem Bogdanowskim. – Priorytetem jest dla mnie, by Polskie Radio słychać było na Ukrainie. I tak będzie, o czym mogą się przekonać teraz wszyscy ci, którzy jeszcze niedawno mówili, że będzie inaczej – powiedział Niezależnej.pl Majcher.

Stwierdził też, że nie dostrzega w działaniach dyrektora Marka Cajznera i jego zastępcy Rafała Kiepuszewskiego niczego, co byłoby niekorzystne z punktu widzenia nadawania w języku polskim dla rodaków na Wschodzie. – Nie mam przesłanek, by sądzić, że dyrektorzy nie gwarantują tego – stwierdził Majcher.

Rafał Kiepuszewski objął funkcję wiceszefa PRdZ w pierwszych dniach grudnia. Wywołało to kontrowersje w zespole pracowników Polskiego Radia, co może utrudnić funkcjonowanie kanału, który nadaje polski program dla rodaków pozostających na terenach byłego ZSRS. Zespół pracowników PRdZ zna Kiepuszewskiego z jego pracy w latach 1992-2006 w funkcji szefa redakcji angielską Polskiego Radia dla Zagranicy. Od 2007 r. był zastępcą redaktora naczelnego miesięcznika „Polish Market”.

O nowym swoim zastępcy Dyrektor Cajzner mówił jednak w rozmowie z Niezależną.pl w samych superlatywach. – Gdybym nie przypuszczał, że to osoba, która wniesie dobrą jakość do tego Radia, nie proponowałbym jej na to stanowisko. Dodał, że dotąd nie znał Kiepuszewskiego osobiście. – Odbyłem z nim rozmowę, na której wypadł bardzo dobrze. Wynikiem czego nastąpiła moja rekomendacja – mówił Cajzner. Dalej wyliczał zalety nowego wiceszefa kanału. – Ma dobrą znajomość tego programu. Pracował także poza Radiem, więc rozumie potrzebę myślenia o odbiorcy. Zna języki i na podstawie rozmowy, którą z nim przeprowadziłem, mogę powiedzieć, że ma także pomysły programowe – dodał. Szef Polskiego Radia dla Zagranicy nie ma żadnych zastrzeżeń do umiejętności pracy zespołowej Kiepuszewskiego. – Gdybym mógł przypuszczać, że mógłby dezintegrować zespół, nie zapraszałbym go do współpracy – mówił Cajzner. Jednak według informacji Niezależnej.pl dziennikarze nie są zadowoleni z perspektywy pracy z Kiepuszewskim.

– Rozumiem, że moi pracownicy kontaktują się z dziennikarzem Niezależnej.pl i wyrażają swoje niezadowolenie z powodu osoby, zanim jeszcze objęła funkcję. Proszę wyciągnąć z tego wnioski. Rozumiem, że moi pracownicy chcą doprowadzić do sytuacji konfliktowej. Jeżeli ktoś dąży do konfliktu, to na pewno nie ja – zapewniał Cajzner.

Wszelkie próby kontaktu z dyrektorem Kiepuszewskim nie dały efektu. Nie odbierał swojego telefonu komórkowego. Przy kolejnej próbie skontaktowania się z nim przez sekretariat Radia, usłyszeliśmy, że zostaniemy połączeni z wiceszefem RdZ. Jednak połączenie zostało przekierowane i w słuchawce odezwał się rzecznik spółki, Radosław Kazimierski. Zapewnił, że skoro połączenie zostało w ten sposób przekierowane, pozostaje zrezygnować z dalszych prób kontaktu z Kiepuszewskim.

 



Źródło:

Maciej Marosz