Zazdroszczę Amerykanom tego, w jaki sposób upamiętniają ofiary zamachu na World Trade Center.
Nikt, kto pojawia się w Nowym Jorku w dzielnicy, w której stały wieże WTC, nie może nie dostać ulotki z informacjami na temat tragedii. Na każdym kroku miejsca pamięci. Tablice i płaskorzeźby upamiętniające strażaków, którzy uczestniczyli w akcji ratowniczej. No i samo muzeum – olbrzymi teren w środku Manhattanu. Na każdym przejściu uliczni sprzedawcy handlują albumami ze zdjęciami z miejsca tragedii. Nikt nie wysuwa oskarżeń, że żerują na cudzych grobach.
Rodziny ofiar nie są dzielone na propaństwowe i antypaństwowe, zresztą nie słychać, by protestowały przeciwko temu, że muzeum i pomniki stoją w środku miasta zamiast na dalekim cmentarzu. Co więcej, jak mi mówiono, każdy Amerykanin może ufundować nową tablicę upamiętniającą 11 września – a władze miasta przyjmują takie inicjatywy z radosną przychylnością.
Tak, zazdroszczę Amerykanom. U nas nawoływanie do godnego upamiętnienia ofiar tragedii tępione jest przez władze PO wszelkimi możliwymi metodami. Ale czego spodziewać się w III RP, która sama zdegradowała się do roli kondominium?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas