Ochotnicy wstępujący w szeregi Obywatelskiej Straży Narodowej będą nocami pilnować kościołów, miejsc kultu czy patriotycznych pomników – dowiedział się portal Niezależna.pl. Szczegóły projektu, nad którym prace trwają od dawna, zostaną wkrótce przedstawione w Sejmie.
– Przygotowywaliśmy się do tego od dłuższego czasu. W wielu rejonach Polski obywatele od dawna organizują się w ten sposób, dostaje od nich mnóstwo sygnałów. Chcemy to usankcjonować i rozpromować – ujawnia jeden z inicjatorów projektu poseł Prawa i Sprawiedliwości Stanisław Pięta.
W najbliższym czasie zaplanowana jest konferencja w gmachu Sejmu, na której zaprezentowane zostaną
szczegóły projektu i zarys planu funkcjonowania nowej organizacji obywatelskiej.
- Obywatelska Straż Narodowa będzie składała się z osób gotowych poświęcić swój wolny czas by pilnować, a jeżeli będzie trzeba fizycznie bronić miejsc najbardziej narażonych na profanację bądź dewastacje – tłumaczy polityk.
Przyznaje, że sprawa dewastacji pomnika Danuty Siedzikówny „Inki” jest dowodem na to jak niezbędna okazuje się inicjatywa, którą chce wprowadzić w życie.
Okazuje się, że w wielu miejscach w Polsce idea Straży Obywatelskiej funkcjonuje od dawna. Na Żywiecczyźnie kilka kościołów jest nocami pilnowanych przez parafian.
Wierni są tak zaangażowani, że dyżury pełnią jedynie raz w roku – tylu jest chętnych do wpisania się na listę.
Proboszczowie proszą jednak o dyskrecję. Nie chcą głośno mówić, które to parafie aby niepotrzebnie nie prowokować grup chuliganów.
Z kolei w Bielsku-Białej, od kilkunastu miesięcy patrole Straży Obywatelskiej pilnują kościoła pod wezwaniem Najświętszego Serca Jezusa. Przez całą dobę, każdego 10 dnia miesiąca grupa ochotników pilnuje terenu wokół świątyni gdzie w zewnętrzną ścianę
wmurowano tablicę smoleńską ufundowaną przez obywateli. Dwa lata temu podobną tablicę ufundowała młodzież z liceum im. Kopernika. Zamieszczono ją w parku na tyłach szkoły. Szybko została zniszczona.
O dewastacji kościołów media donoszą co raz częściej. Problem dotyczy zarówno małych, wiejskich parafii jak i tych w samym centrum Warszawy. Świątynie nie tyle padają jednak łupami złodziei co chuliganów, którzy
podpalają krzyże, niszczą święte obrazy czy znakami swastyk bądź gróźb znaczą elewacje miejsc kultu.
Nie tak dawno w ostatniej chwili udaremniono próbę profanacji jednego z najważniejszych świętych miejsc w Polsce – obrazu Matki Boskiej w Częstochowie. Niszczone co raz częściej są także katolickie cmentarze.
- Zły się wściekł w Wielkim Tygodniu – mówi opanowanym, lecz stanowczym głosem proboszcz ks. Andrzej Anyszka. Dodaje: –
Zły proszę napisać wielka literą, to imię Szatana – dodaje. To w jego parafii, kościele pod wezwaniem Dzieciątka Jezus w Warszawie przy ul. Lindleya, w zeszłym roku został podpalony krucyfiks.
Proboszcz nie chce wracać do tej sprawy jednak zwraca uwagę, że to wydarzenie wpisuje się w szerszy kontekst antychrześcijańskich działań.
Ponieważ większość kościołów nie posiada sieci monitoringu „nieznanych sprawców” przeważnie
nie udaje się ukarać.
Jednocześnie przypomnijmy jak w zeszłym roku Marek Wernic, który zabrał wieniec kwiatów spod pomnika Armii Sowieckiej, został zatrzymany przez policję i przesłuchany przy użyciu wykrywacza kłamstw. Śledczy usiłowali się dowiedzieć, czy mężczyzna on nic wspólnego z uszkodzeniem chwalącego Sowietów monumentu. Pomniki sławiące komunistyczny system, gęsto rozsiane po całym kraju, są w wielu miastach
pilnowane przed dewastacją przez patrole straży miejskiej czy policji.
Źródło: niezalezna.pl
Katarzyna Pawlak