Skomentować w poniedziałek decyzję Benedykta XVI o abdykacji było bardzo trudno – i nadal nie jest łatwo. Dobry trop podał jednak wczoraj ks. prof. Waldemar Chrostowski, mówiąc, że być może papież nie chciał, by „pontyfikat kojarzył się ze starością i cierpieniem". Medycyna sprawiła, że wydłuża się ludzkie życie i wydłuża się ostatni jego okres, kiedy człowiek nie jest już w pełni sprawny. Europa się starzeje, a medycyna, dając nam dłuższe życie, dodaje do tego w pakiecie trudną śmierć. Jan Paweł II, który chorobę i cierpienie uczynił tematem swojego nauczania, i który pełnił swoją misję na oczach świata, także własne umieranie uczynił katechezą i publicznym świadectwem wiary. Ale powtarzanie tego przez kolejnych biskupów Rzymu, w dobie mediów, mogłoby utrwalić w oczach świata archetyp umierającego papieża jako mimowolnej personifikacji „umierającego Kościoła". Przedmiotem porównań stałyby się też nie tylko kolejne pontyfikaty, ale i kolejne agonie papieży, śledzone z placu św. Piotra przez kamery do ostatniej sekundy. A przecież to nigdy nie powinno się zamienić w medialne show. Dlatego zaskakująca decyzja Benedykta XVI wydaje się bardziej zrozumiała.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Waśko