GP: Za Trumpa Europa przestanie być niemiecka » CZYTAJ TERAZ »

Problemy Janickiego

We wtorek na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego odbyła się debata ws. katastrofy smoleńskiej. Zaproszeni byli wszyscy mogący w jakikolwiek sposób rzucić światło na to najtragiczniejsze zdarzenie w historii Polski ostatnich lat. Zaproszony b

We wtorek na Uniwersytecie Kardynała Stefana Wyszyńskiego odbyła się debata ws. katastrofy smoleńskiej. Zaproszeni byli wszyscy mogący w jakikolwiek sposób rzucić światło na to najtragiczniejsze zdarzenie w historii Polski ostatnich lat. Zaproszony był również szef BOR-u Marian Janicki. Oczywiście, jak reszta osób ze strony „rządowej", nie przyszedł. Jakoś dyskusja z ekspertami smoleńskimi nie była mu w smak. Znaczy była, ale w zupełnie inny sposób. Jedyny, jaki zna. Poszedł się wypłakać do „Gazety Wyborczej". Oczywiście nie wybrał się z pustymi rękami. Zaniósł teczkę operacyjną z 2007 r. i usiłował udowodnić, że BOR za czasów rządów PiS-u też nie potrafił dobrze chronić prezydenta podczas jego wizyty w Katyniu w 2007 r. Okazuje się jednak, że nawet interpretacja prostych faktów z tejże przyniesionej do zaprzyjaźnionej redakcji teczki również przysparza generałowi trudności, o czym piszemy w bieżącym wydaniu „Codziennej". Najwięcej trudności przysparza jednak Janickiemu przyswojenie jednego prostego faktu, że w 2007 r. prezydent wrócił z Katynia cały i zdrowy.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Igor Szczęsnowicz