Po frondzie 46 posłów PO w głosowaniu nad związkami partnerskimi prorządowe media wydają z siebie przeraźliwy pisk. Politycznie lepiej byłoby dla nich całą sprawę wyciszyć – o co więc chodzi?
Dzieje się coś naprawdę ważnego, co trzeba przykryć? Zapewne. Ale ten pisk, ten przypływ pretensji do swoich, którzy zdradzili, jest chyba autentyczny. Wreszcie pracownicy „GW”, TVN-u i Polsatu to też ludzie i żeby robić to, co robią, muszą sami chociaż trochę w to wierzyć.
Tymczasem wiara w narodzie upada. Sędzia Tuleya, który wyrwał się z wiarą w „
zbrodnie CBA”, został publicznie ośmieszony.
A kto jeszcze dziś wierzy w łzy posłanki Sawickiej? W „
zieloną wyspę”? W „
pancerną brzozę”? Wiara w polityce jest ważna. Na dłuższą metę nie da się utrzymać władzy, gdy ludziom spadają łuski z oczu i gdy sama władza przestaje wierzyć we własną propagandę. Wtedy można jeszcze liczyć na jedność we własnym obozie. Kiedy i ta jedność się sypie, w oczy zaczyna zaglądać strach. P
ropagandą można bowiem wygrać z opozycją. Ale nie z wewnętrznymi podziałami i nie z utratą wiary przez własne zaplecze społeczne. A kłótnia o gejów wskazuje, że rządy PO wchodzą właśnie w tę fazę.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Waśko