Służby specjalne państwa grają ośrodkami władzy. Kreują różne koncepcje przebudowy systemu bezpieczeństwa, podsycając w ten sposób konflikt między Pałacem Prezydenckim a Kancelarią Premiera – ocenia opozycja.
Szef Biura Bezpieczeństwa Narodowego Stanisław Koziej przedstawił podczas ostatniego posiedzenia sejmowej komisji ds. służb specjalnych prezydencką koncepcję funkcjonowania systemu bezpieczeństwa państwa.
Zakłada ona – podobnie jak rządowa – całkowity demontaż obecnego systemu i oddanie służb szefom resortów, np.: wywiad i kontrwywiad wojskowy przypadłby ministrowi obrony, a Agencja Bezpieczeństwa Wewnętrznego – ministrowi spraw wewnętrznych.
W pierwszym wypadku mielibyśmy powrót do WSI, w drugim doszłoby wręcz do odbudowy potęgi MSW z czasów PRL-u. ABW jest bowiem najpotężniejszą z agencji. Jej budżet sięga ok. pół miliarda złotych, a zatrudnia ona ok. 6 tys. funkcjonariuszy. Za czasów Krzysztofa Bondaryka uzyskała wiele nowych kompetencji, np. z dziedziny ochrony informacji niejawnych, telekomunikacji czy zwalczania terroryzmu.
Gra między środowiskiem skupionym wokół Bronisława Komorowskiego a środowiskiem, którego liderem jest Donald Tusk, toczy się o kontrolę nad tak przebudowanymi służbami.
Koncepcja zaprezentowana przez ministra spraw wewnętrznych Jacka Cichockiego nie przewiduje żadnej instytucji, która kontrolowałaby służby. Zawiera jedynie – nie do końca doprecyzowany – pomysł powołania przy rządzie specjalnej rady złożonej z byłych prezesów Sądu Najwyższego. Ich zadanie miałoby polegać na sprawdzaniu działania służb pod względem zgodności z obowiązującym prawem. Propozycja przedstawiona przez Kozieja zakłada powołanie Komitetu Bezpieczeństwa.
Były szef ABW Bogdan Święczkowski nie ma wątpliwości, że chodzi o zapewnienie prezydentowi wpływu na służby. W jaki sposób? Na przykład dając mu możliwość powoływania członków Komitetu Bezpieczeństwa lub desygnowania do niego przynajmniej kilku swoich ludzi. Obecnie prezydent nie ma wpływu na obsadzanie stanowisk kierowniczych w służbach. Ogranicza się jedynie do wyrażenia niewiążących opinii w tej sprawie.
Marek Opioła, wiceprzewodniczący sejmowej komisji ds. służb specjalnych, obawia się, że pomysły zgłaszane zarówno przez mały pałac, czyli Kancelarię Premiera, jak i duży, czyli Kancelarię Prezydenta,
zmierzają do pozbawienia, a w najlepszym wypadku ograniczenia kontroli parlamentu nad służbami.
Cały tekst w poniedziałkowej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński