Koronawirus przynosi różne zmiany w naszym życiu publicznym; wpływa na to, iż pewne rzeczy widzimy inaczej, albo sprawia, że w ogóle możemy je zobaczyć. Tak było ze zdalnie przebiegającym zjazdem niemieckiej, współrządzącej partii CDU. Dzięki temu mogliśmy zobaczyć to, co zwykle wstydliwie było chowane.
Nagranie z Donaldem Tuskiem na tle gdańskiego żurawia, ciepło, po niemiecku składającym hołd partii matce oglądane jest teraz nie tylko przez członków partii Angeli Merkel. „Wolność, transparentność, prawda, rozsądek w walce z autorytarnymi tendencjami, korupcją, kłamstwami i populizmem zostały zachowane w dużej mierze dzięki CDU” – mówił przewodniczący Europejskiej Partii Ludowej, były „król Europy” – i co szczególnie warte zauważenia, żarliwie tę myśl kontynuował, uzupełniając, że działania niemieckich polityków CDU były „błogosławieństwem” dla całej Europy. „Jako Polak wiem, o czym mówię” – szwargotał Donald Tusk. Wypadałoby w tym miejscu zwrócić się do byłego lidera PO, by jednak szwargotał tylko w swoim i może jeszcze Platformy imieniu – bo faktycznie, dla niego samego rządy CDU były „błogosławieństwem”, wyrażonym także w brzęczącej monecie. Cóż by znaczył bez nich?