Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Dolina Krzemowa chce rządzić w USA? Nie tak szybko

Zablokowanie konta na Twitterze prezydentowi amerykańskiego państwa wstrząsnęło światem i trwa dyskusja nad kwestią wolności słowa. Można zadawać pytanie, czy w USA wielkie tech firmy mogą decydować o tym, co Amerykanom wolno pisać i mówić? Po tej decyzji, notowania Twittera na amerykańskiej giełdzie odnotowały ogromne spadki, w poniedziałek firma straciła miliardy dolarów.

Twitter, jak i inne platformy mediów społecznościowych, są prywatnymi firmami, które tworzą wewnętrzne przepisy. Decydując się na założenie konta osoby, które dołączają do danego portalu akceptują obowiązujące tam przepisy. Zwykle jest to kilka stron drobnym drukiem wypisanych zasad, których zwykle nikt nie czyta. Zakładając konto, w mniemaniu jego twórców, osoby te zgodziły się na przestrzeganie tych wewnętrznie ustalonych praw.

Pojawia się kolejne pytanie, jak doszło do tego, że platformy społecznościowe, gdzie obecnie przeniosła się dyskusja na tematy polityczne i społeczne, w momencie, gdy większość ludzi informacje czerpie z internetu, mogą ustalać przepisy, które przez wiele osób są odczuwanie jako ograniczanie wolności i zasad demokracji.

Pierwsza poprawka do konstytucji USA zapewnia obywatelom prawo do wolności słowa, prasy oraz zgromadzeń, ma jednak pewne ograniczenia. Wolność słowa może być limitowana, jeśli ktoś namawia do przemocy. Właśnie zarzut nakłaniania do przemocy, właściciele Twittera użyli jako argumentu do zablokowania konta Real Donald Trump.  Podczas wtorkowego spotkania z dziennikarzami w El Paso, w Teksasie prezydent wyjaśniał, że przeprowadzono analizę jego wypowiedzi na wiecu w Waszyngtonie, 6 stycznia i była ona prawidłowa.

W zeszłą środę doszło na Kapitolu do zamieszek i to, że zginęło pięć osób, jest wielką tragedią narodową w USA. W demokracji do odpowiedzialności pociąga się winnych, po uprzednim udowodnieniu im zbrodni. Właśnie takie kroki podejmowane są w kierunku osób, które popełniły przestępstwo tydzień temu w siedzibie amerykańskiego parlamentu. Podejrzani zostali zatrzymani, a policja i FBI poszukuje pozostałych winnych. Będą oni ukarani. Na tym właśnie polega demokracja, władza jest w rękach obywateli, którzy w wolnych, demokratycznych wyborach wybierają przedstawicieli, którym ufają, że będą rzetelnie rządzić, nie dopuszczać do przemocy, a jeśli już do niej dojdzie, sprawiedliwe ukarana winnych złamania prawa.

To, że zablokowano konto głowie najsilniejszego mocarstwa na świecie jest ostatecznym sygnałem, że na media społecznościowe trzeba będzie nałożyć standardy, które będą regulowały przepisy ich funkcjonowania jako prywatnych firm bądź będą zakwalifikowane do innej kategorii, do której należą media i wydawnictwa. Jest to konieczne, także do ochrony autorytetu urzędów demokratycznego państwa, można różnić się poglądami, ale w państwie musi pozostać szacunek do najwyższego w nim urzędu, jakim jest prezydent.

Trump odchodzi, do końca jego prezydentury zostało kilka dni. Czy przejmujący władze chcieliby znaleźć się w sytuacji, gdzie po tak zacieklej walce o fotel prezydencki znajdą się w kraju, którym władze uzurpują sobie firmy technologiczne?

Wartość akcji Twittera na amerykańskiej giełdzie, po zablokowaniu prywatnego konta Trampa spadła, w poniedziałek o 12%. Wielu popierających Trumpa przeniosło się na Parler, który był promowany w kręgach konserwatywnych jako alternatywa do Twittera. Po tym jak wielu sympatyków Donalda Trumpa założyło tam konta, Parler został zawieszony. Demokracja?

 



Źródło: niezalezna.pl

Małgorzata Schulz